Witam,
jakoś tak znudził mi się jeden schemat fotografowania różnych szmatek, jakie przyoblekam każdego dnia.
Dzisiaj pokazane trochę inaczej, chociaż wciąż to samo: trochę ubierania się na pokaz - lecz bardziej pokazywanie, jak się zazwyczaj ubieram.
Nikogo nie zachęcam do podążania i naśladowania - to są takie moje zabawy ze szmatkami i kolorem.
Ewentualnie wzorem amerykańskich seriali i dokumentów: nie rób tego sam w domu, parental advisory recommended!!
No i fotki:
pozdr.Vslv
Witam!
OdpowiedzUsuńI bardzo dobre podejscie do tematu :)
Robisz co lubisz i nikomu to sie nie musi podobac !
A mnie sie podoba zdjecie, na ktorym siedzisz nonszalancko podparty dlonią - super!
Pozdrawiam i zycze dobrego tygodnia :)
Podobają mi się te lekko "zdezelowane" mitenki :).Reszta stroju również.
OdpowiedzUsuńMoże to moje skrzywienie, ale uwielbiam w stylizacjach właśnie takie podniszczone elementy garderoby, jak buty/rękawiczki/torby :)
Pozdr.
Witam,
OdpowiedzUsuń# Wildrose - uświadomiłem sobie, że za bardzo poszedłem za koncepcją podążania za komentarzami. Są one dla mnie ważne z wielu względów, jednak nie powinny wytyczać ścieżki, jaką podążam :-)
Tego rodzaju fotki są trochę bliżej mnie niż amerykańskie "keep smiling", chociaż i tak jestem niepoprawnym optymistą.
# Prekursorka - mitenki to wyciachałem z cholewek starych wełnianych skarpet, już mocno sfilcowanych. Obrębiłem wełną brzegi i są, a wygląd rzeczywiście mają nobliwy. W końcu przeżyły ze mną trochę wypraw.
Rzeczywiście od elegancji na "wysoki połysk" wolę rzeczy ze swoją historią i czasami widocznym upływem czasu.
pozdr.Vslv
Zmieniłeś krzesełko :)
OdpowiedzUsuńWitaj Jan,
OdpowiedzUsuńusiadłem wygodniej, co widać na fotkach.
Koniec z napuszonością - idziemy na luz.
pozdr.Vslv
bardzo fajne ujęcia, luz nie zaszkodził ani strojowi ani fotkom :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń