wtorek, 31 sierpnia 2010

navy blue

Witam

Bazą tego zestawu szmatek są prawdziwe marynarskie spodnie w bardzo ciemnym kolorze "navy blue" wpadającym praktycznie w czerń. Nie są to żadne stylizowane bawełniane dzwony, tylko solidne spodnie uszyte z 100% wełnianego sukna. Doskonale chronią przed zimnym wiatrem i deszczem, o co zresztą nietrudno w morskim klimacie. Z charakterystycznych cech: są dobrze dopasowane w pasie i lekko rozszerzające się na dole. Kanty zostały "przeszyte" cienką nitką aby się nie rozprostowywały.
Ciekawostką jest prawa boczna kieszeń - w środki dzieli się na dwie odrębne komory, przednia typowa dla spodni, natomiast tylna jest wąska i długa - specjalnie uszyta dla schowania długiego noża z boku uda.
Na górę doszedł gruby, solidnie tkany i o ton jaśniejszy "marynarski" sweter z cienką podszewką. Tak naprawdę to jest profesjonalny sweter dla graczy w golfa z firmy PROQUIP - Lambswool crew neck, również w kolorze navy.
Sweter ten podobnie jak marynarskie spodnie jest "odporny" na deszcz i wiatr.

Na wierzch dołożyłem grubą bawełnianą marynarke jeszcze o ton jaśniejszą, jednak wciąż w kolorze navy.
Sweter i spodnie przeszły wczoraj swój test podczas ponad godzinnego spaceru w deszczu. Po powrocie były z wierzchu mokre, jednak od spodu ciepłe i suche. Bawełnianą marynarkę schowałem do torby.

 

W dniu dzisiejszym ubrałem panamę, zamiast kapelusza z filcu. Deszcz nie jest przewidywany.
Kolorowe dodatki to biały bawełniany szaliczek, zielono-niebieska jedwabna poszetka i jasnozielone skarpetki. Te ostatnie praktycznie nie są widoczne ze względu na dość wysokie Timberlandy.
Lepsze byłyby czarne, lub najlepiej "navy blue" solidne buty. Jednak przy tej pogodzie w zwykłych półbutach po prostu marzną stopy.
Styl stylem, moda modą, wygląd wyglądem - jednak strój również, a właściwie przede wszystkim pełni funkcje użytkowe. O tym często zdarza się nam zapominać.

 

Zestaw ten zaistniał we właściwym miejscu i czasie. W końcu mieszkam i żyję w portowym, nadmorskim, wyspiarskim miasteczku. Chociaż w całości raczej odwołuje się do kolonialnej stylistyki, a nie Marynarki Wojennej RP.

 

pozdr.Vslv

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

deszczowo

Witam

Od wczoraj pada, a od dzisiejszego poranka przez najbliższe 24 godziny ma padać non-stop.
Łatwo jest zestawiać szmatki w słoneczny i ciepły dzień. Koszula, spodnie, parę dodatków i wystarczy.
W kiepską pogodę potrzebne jest bardziej kompleksowe podejście.
Na dzisiejszy deszczowy dzień wybrałem cienką i (mam nadzieję, że przez dłuższy czas) nieprzemakalną stylonową kurtkę. Takie "emergency", które w razie potrzeby można upchnąć do torby.
Jako, że w ciągu kilka dni temperatura spadła o ponad 20 stopni, ubrałem niezbyt gruby. krótki wełniany sweterek odpowiedni do pogody, czyli w ciemnoszarym kolorze.
Na głowę założyłem grubszy filcowy, również szary kapelusz. Jest nieprzemakalny i zastępuje parasol. W sam raz nie przepadam za tym, skądinąd pożytecznym wynalazkiem.

 

Jak widać na tym kolażu fotek, dodatki też są w niebieskim - deszczowym kolorze.

 

Do kieszeni kurtki wrzuciłem skórzane, żółte dla kontrastu rękawiczki. Nie skorzystałem z nich, jednak gdyby dodatkowo dmuchnął wiaterek, byłyby z pewnością przydatne.

 

No i tek przeciwdeszczowo i przeciwchłodowo uzbrojony wkroczyłem bez pośpiech w kolejny tydzień deszczowego w końcówce lata.

pozdr.Vslv

piątek, 27 sierpnia 2010

duo-clr

Witam

Podwójna kolorystyka jest motywem przewodnim dzisiejszego zestawienia szmatek. Różne odcienie niebieskiego aż do granatu z jednej strony, czerwień, żółty i brąz z drugiej.

Dzisiejszy poranek był deszczowy i chłodny. Tak więc potencjalnie "dziurawą" panamę zamieniłem na szary deszczoodporny filcowy kapelusz, oraz dołożyłem wełniany bezrękawnik w szaroniebieskiej tonacji.
Mokasyny, a właściwie półbuty "wsuwki" są wykonane z mocnej i gładkiej skóry, podeszwa ma odpowiednią grubość co też nie jest bez znaczenia przy tej pogodzie.

 

Cały zestaw mimo chłodu i niezbyt mocnego deszczu "dał radę".

 

Jednak obserwując lejący deszcz za oknem doszedłem do wniosku, że muszę uzupełnić swój stan posiadania o nieprzemakalną lekką kurtkę "emergency" bardziej skutecznie chroniącą przed paskudną aurą.

 

pozdr.Vslv

czwartek, 26 sierpnia 2010

Mr.Vintage

Witam
Mr.V doprowadzi mnie do bankructwa. Po przeczytaniu Jego dwóch tematów Granatowa marynarka, oraz Loro Piana, zajrzałem do rzadko odwiedzanego przeze mnie SH i zobaczyłem na wieszaku piękną granatową marynarkę. Zupełna nówka z grubej bawełnianej, wysokiej jakości tkaniny, o pięknym ciemnoniebieskim wpadającym w granat kolorze. Na dodatek okazało się, że to mój rozmiar. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać i oto jest.
W wykroju typowo angielski/brytyjski Vintage, dwa rozcięcia z tyłu, czyli forma klapy. Przydatne przy konnej jeździe, ładniej układa się na siodle.
Przy okazji trafiłem też oryginalny czarno-pomarańczowy fular w pepitkowy wzór.

 

Będąc wciąż jeszcze w kolorystyce khakis wybrałem do kompletu porządne i grube bawełniane dżinsy (kawa z mlekiem) firmy Levis/Dockers, oraz miękką flanelową koszulę również w pepitkowym wzorze tak jak fular - zupełna robocza klasyka.
Parę mocniejszych kolorystycznie akcentów tworzą ciepłopomarańczowe skarpetki i jedwabna poszetka w kratkę.

 

Jeszcze taki smaczek dla fanów włoskiej sprezzatury, konserów i/lub szpanerów: mankiety na guziczki w marynarce są rozpinane. Nie jest to zbyt częste w wyrobach "no name", lub marynarkach z dolnej czy średniej półki w sklepach.
Zresztą marynarka jest wyjątkowo solidnie uszyta, poza częściową podszewką pozostałe szwy są wykończone cienką kolorową taśmą. Dzięki temu na lewej stronie wygląda nie gorzej niż na prawej. A najciekawsze jest to, że wyrób ten jest sygnowany wyłącznie metką "Made in China" bez żadnych dodatkowych informacji. Już od dawna zmieniłem swoje zdanie na temat jakości niektórych wyrobów z tej części świata. Marynarka ta tylko ugruntowała moją opinię.

 

pozdr.Vslv

p.s. wymuszone bankructwo przez Mr.V to był tylko żart - marynarka kosztowała kilkanaście PLN.

środa, 25 sierpnia 2010

khakis

Witam
Dzisiaj trafił się pierwszy chłodny i sztormowy dzień. Wieje chłodem, z samego rana było dość pochmurno.
Na tę okazję wybrałem dość rozbudowany zestaw w różnych odcieniach khaki. Po raz pierwszy o tej porze roku pojawił się płaszcz. Uszyty jest z cienkiej i ściśle tkanej tkaniny, dzięki temu dobrze chroni przed zimnym wiatrem, a i z niezbyt gwałtownym deszczem też sobie poradzi.
W każdym bądź razie dobrze spełnił swoje zadanie w drodze do pracy dziś rano.

 

Cały ten zestaw można używać w różnych konfiguracjach, w zależności od temperatury i warunków atmosferycznych. Oczywiście wraz z postępującym chłodem można dołożyć szalik, oraz wymienić panamę na filcowy o podobnej kolorystyce kapelusz.
W ten sposób można "przetrwać" nawet do późnej jesieni. Wtedy przyjdzie czas na cieplejszy płaszcz lub kurtkę.
Ja ze swojej strony nie zamierzam ograniczać się do tylko jednego rozwiązania, tak więc kolejne dni, o ile będą chłodne i wietrzne - przyniosą również inne zestawy odpowiednie do aktualnej pogody.
Nawiasem mówiąc obserwując "ulicę" i inne blogi, oraz fora dyskusyjne doskonale widzę, że właśnie wierzchnie okrycia i nakrycia głowy przysparzają najwięcej problemów przy próbach kompleksowych stylizacji.
Dość ciekawe propozycje pokazał Mr.V na swoim blogu przywołując stylizacje firmy Loro Piana na jesień 2010

 

Do skompletowania jednorodnego stylistycznie stroju dobrałem również odpowiednie skarpetki.
Nawiasem mówiąc, kilkakrotnie już pokazywana dzianinowa marynarka kardigan nieźle zestawia się w towarzystwie różnych kolorów, tkanin i stylów jako uniwersalne dopełnienie.

 

pozdr.Vslv

wtorek, 24 sierpnia 2010

earl grey

Witam
Wczesne poranki zaczynają być szare i chłodniejsze. Słońce wschodzi już później, tak więc i kolejny zestaw dopasowany jest do zmieniającej się rzeczywistości.

 

Są to już pierwsze szarości. W skład zestawu wchodzą: szare wełniane spodnie tkane w drobną jodełkę, ciemnoszare wełniane polo i jasnoszara wełniana marynarka.

Marynarka ta nie jest częścią garnituru, lecz typową marynarką na wierzch przydatną zarówno na zewnątrz, jak i we wnętrzach. Jeszcze w nie tak odległych czasach, a miejscami do chwili obecnej stosowana była zamiennie z kurtką i stanowiła typowe wierzchnie okrycie.
Dzięki swojemu neutralnemu jasnoszaremu kolorowi dobrze zestawia się z różnymi spodniami. Mogły by to być również dżinsy, jednak w sam raz tego "wynalazku" tak spowszedniałego, że mógłby być porównywalny z chińskim mao-mundurkiem - od dłuższego już czasu nie noszę.
Nawiasem mówiąc niezbyt odpowiadają mi próby łączenia marynarek "garniturowych", lub klubowych z "kiepskimi" i często poszarpanymi dżinsami.

 

Bardzo fajną rzeczą jaka mi się ostatnio trafiła jest polo z miękkiej i delikatnej wełenki. Dzięki temu, że jest stosunkowo krótkie - lekko poniżej linii paska - nadaje się do marynarek i krótkich kurtek.
Naszywka, gracz w polo na koniu - taki współczesny "rycerz" współgra z zapinką na szaliku, czyli Św.Jerzy zabijający smoka.
Dla urozmaicenia kolorystyki dołożyłem skarpetki w paski w różnych odcieniach niebieskiego: od bardzo jasnego, aż do granatu. Do tego dochodzi szaliczek w kolorze żywej zieleni z niebieskimi paskami.
Bez tych dodatków, sam zestaw byłby trochę nudnawy.
Solidne czarne, sznurowane półbuty uzupełniają całość. W sam raz naturalny brąz niezbyt pasował mi do tego zestawu. Mimo, że błyszcząca czerń to raczej na wieczorową porę.

 
pozdr.Vslv

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Kurczak

Witam
Jeżeli kurczak to spłowiały, wypierzony i nie pierwszej młodości. Takie drugie życie Kurczaka :)))
W każdym bądź razie zestaw ten ma w sobie sporo żółtego. reszta na zdjęciach.
Jakoś tak w poniedziałek jestem cokolwiek leniwy i nie bardzo mi się chce rozwijać temat.

 

 

 

Wybaczcie
pozdr.Vslv

piątek, 20 sierpnia 2010

X-Slim

Witam
Najbardziej dopasowany zestaw jaki dotychczas zestawiłem, czyli X-Slim. Generalnie jestem zwolennikiem raczej luźnych ubrań - cenię sobie komfort noszenia i wygodę.
Dość trudno jest mi znaleźć ubrania typu slim w których nie czułbym się skrępowany.
Ponadto ubrania typu slim wymagają odpowiedniej sylwetki, bezlitośnie podkreślając wszelkie wady. O co zresztą w moim wieku nie jest wcale trudno.
Dziwnym trafem jakiś czas po zakupie niżej prezentowanej marynarki, trafiłem dwie pary dopasowanych spodni w których czuję się dobrze.
Te, które mam dziś na sobie są rzeczywiście bardzo wąskie. Krok dalej to już chyba byłyby legginsy.

 

Cały zestaw jest w ciemnych kolorach. Ciemnoszare z grafitowymi prążkami/krateczką wąskie spodnie uzupełnia dopasowane ciemnogranatowe, wpadające w czerń polo.
Na wierzch wełniana marynarka typu kardigan z dominującym czarnym kolorem plus oliwkowe i zgaszone brązowe paski.
Na nogach dość ciężkie, na grubej skórzanej podeszwie, sznurowane czarne błyszczące półbuty. Ze względu na ich wygląd i dla równowagi użyłem szeroki czarny skórzany pasek z wyraźną klamrą. Zresztą spodnie mają szerokie szlufki dostosowane do szerokiego paska.

 

Jedyny bardziej kolorowy element w tym zestawie to czerwony żeglarski "ozdobnik" na szyję uzupełniony błyszczącą zapinką "Św.Jerzy walczący ze smokiem". Bardziej odpowiednia byłaby srebrna, ze względu na sprzączkę paska, jednak takowwej jak na razie nie posiadam.

pozdr.Vslv

czwartek, 19 sierpnia 2010

Kolory

Witam

Trochę inny i bardziej kolorowy zestaw, w dalszym ciągu poruszający się w obszarze slim. Jak zacząłem eksplorować ten zakres to z pewnością jeszcze nie koniec "wyszczuplania" sylwetki.

Letnia z cienkiej wełenki łososiowa marynarka została uzupełniona jadowicie i elektrycznie niebieską koszulą. Do tego doszły kolorowe dodatki: jedwabna chustka/apaszka w mocnym zielonym i granatowym kolorze, plus jedwabna poszetka w tonacji niebieskiej.

 

Jak już zaszalałem z górą, to reszta czyli spodnie i skarpetki są stonowane. Jedyny bardziej kolorowy akcent to pastelowy pomarańczowy i żółty pasek na skarpetkach. Jednak wyraźnie są zharmonizowane z kolorem spodni.

 

pozdr.Vslv

środa, 18 sierpnia 2010

slim'n'blue

Witam

Ta sama marynarka - szczupły kardigan z wełnianej dzianiny, jednak całkowicie odmienna kolorystyka oparta na kolorze niebieskim.
Zestaw dość monochromatyczny i taki był zamysł na dzisiejszy lekko pochmurny i deszczowy dzień.

 

Niebieskie spodnie z cienkiej wełenki z bardzo zmyślnym systemem regulacji obwodu pasa na wysokości kieszeni za pomocą specjalnych klamerek. Nie mają szlufek i noszone są z szelkami lub bez.
Do tego również niebieska bawełniana koszula z białym kołnierzykiem.
Uzupełnieniem są skarpetki w paski z dominującym niebieskim kolorem. Gdyby dołożyć granatowe "deck shoes" zestaw byłby rzeczywiście monochromatyczny, prawie mundurkowy.

 

Jedynym kolorystycznie odmiennym elementem jest czerwony mini szaliczek/pasek. Taki żeglarski dings - krótki pasek ze specjalną szlufką, aby się nie rozwiązywał.
Widuję czasem podobne u niemieckich żeglarzy.

 

pozdr.Vslv

wtorek, 17 sierpnia 2010

slim

Witam
Jak słusznie w jednym z poprzednich tematów zauważył Mr.V - większość moich szmatek jest ponadwymiarowa. Dość obszerne marynarki, koszule i spodnie występują bardzo często. W sam raz nie przepadam za zbyt obcisłymi zestawami, po nałożeniu jakichkolwiek ciuszków muszę czuć się swobodnie na tyle, aby po ich zdjęciu nie czuć się jakbym pozbył się gorsetu.
Z pewnością jedną z wad są zbyt długie spodnie. Niestety optymalny rozmiar 33/31 nie trafia mi się zbyt często. Muszę przełamać swoje wrodzone lenistwo i poskracać nogawki wyraźnie za długie. Nie jest zbyt stylowo i elegancko gdy mankiety wloką się po ziemi lub układają w kilka obarzanków - tutaj pełna zgoda z uwagą Mr.V

Od każdej reguły są jednak wyjątki i tym razem zestaw w rodzaju slim, a przynajmniej góra tego zestawu.
Podstawą jest marynarka z miękkiej wełnianej dzianiny w dość ciemne pionowe paski.
Marynarka została uszyta przez tradycyjną angielską firmę Coxmoore założoną w 1925r.
[In 1925 Arthur James Moore MBE and colleagues Mr H H Cox and Mr Wm Shipstone open a small factory in a tenement building in Nottingham. Their aim was to produce the highest quality men’s half hose by using only the finest materials and the highest standards of craftsmanship.]

 

Marynarka ta od razu zwróciła moją uwagę ze względu na tradycyjny elegancki wygląd. Przymierzałem się do niej kilka razy, aby stwierdzić, że jest zbyt ciasna i odwiesić ją z powrotem na wieszak. Przede wszystkim rękawy były znacznie za krótkie.

W końcu zdecydowałem, iż przerobię ją na kardiganową kamizelkę. Wydałem 5 PLN, aby w domu stwierdzić, że była po prostu przerabiana poprzez podwinięcie rękawów i wprowadzenie dodatkowych zaszewek w podszewce. Po spruciu wszystkich poprawek okazało się, że jest to mój rozmiar, a marynarka mimo swojego szczupłego kroju jest bardzo wygodna.

 

Do takiej marynarki nie mogłem założyć jakiejś "workowatej" koszuli, tak więc wybrałem dość dobrze dopasowaną klasyczną koszulę Dockers'a z kołnierzykiem button down.
Zestaw uzupełniły białe lniane spodnie, w sam raz dość obszerne, jednak nogawki mają w miarę poprawną długość. Dla równowagi kolorystycznej doszedł biały bawełniany szaliczek z moją ulubioną zapinką.
Skórzany pasek z mosiężną klamrą jest dość, a nawet bardzo szeroki. W sam raz te spodnie mają szerokie szlufki podobnie jak w dżinsach. Zbyt wąski pasek nie wyglądałby zbyt dobrze.
W spodniach typu chinos możemy spotkać najprzeróżniejsze rozmiary szlufek do paska - od wąskich "garniturowych", do bardzo szerokich "dżinsowych". Tak więc poza kolorem pozostaje dobór odpowiedniej szerokości paska.

 

Dla urozmaicenia zestawu doszły jeszcze kolorowe dodatki: w kieszonce koszuli znalazła swoje miejsce jedwabna poszetka w niebieskim kolorze i czerwono granatową kratką - marynarka nie ma odpowiedniej kieszonki. Na stopy trafiły ciepło pomarańczowe skarpetki.
Ze skarpetkami to odrębna historia. Szukałem czegoś bardziej kolorowego do zestawu Gin & Tonic i programu "Kawa czy herbata?". Obszedłem kilka sklepów z męskimi skarpetkami i oczywiście nic ciekawego - do wyboru czarny, biały, szary, beżowy, khaki i nic ponadto.
Kolejny chyba piąty sklep i ta sama sytuacja. Spojrzałem na "damski" stojak, a tam cały zestaw pięknych pastelowych kolorów w rozmiarze 39/40. Noszę buty w zależności od modelu 41-43 - co oznaczało, że rozmiar ten powinien być odpowiedni. Kupiłem dwie pary i okazało się, że są idealne. Co jest zresztą przyczynkiem do tematu Łukasza: Kiedy mężczyzna staje się kobietą
Następnego dnia po programie zaszedłem do tego sklepu i z wejścia bardzo sympatyczna dziewczyna uśmiechnęła się stwierdzając:
- a to u pana widziałam moje skarpetki w telewizji!
Dokupiłem jeszcze kilka par w różnych odcieniach i mam coś bardziej bikiniarsko wesołego.

 

Jako, że marynarka przypasowała mi wyjątkowo, tak więc będą jeszcze inne zestawy na niej oparte.

pozdr.Vslv

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Kawa czy herbata?

Witam

Kawa, czy herbata? Nie! Gin & Tonic! Tak!

W zeszły piątek po godz.06oo wraz z Szamanką Aubrietą i córą MariaM wzięliśmy udział w programie TVP: Kawa czy herbata? Poniżej trochę fotek dokumentujących to zdarzenie.
Następnego dnia późnym wieczorem na Forcie Anioła wziąłem udział w sesji fotograficznej związanej z pewnym projektem "modowym" prowadzonym przez Fotografkę Anię. Tutaj na wyniki trzeba poczekać do września do czasu zakończenia prac.

Co ciekawe redaktorce programu Paulinie Chylewskiej i Ani Matusznej pozostawiłem wolną rękę co do wyboru mojego zestawu szmatkowego. Ku mojemu zaskoczeniu z obszernej kolekcji mozłiwości obie panie niezleżnie od siebie wybrały ten sam model, czyli Gin & Tonic.

Dzięki Ani i Paulinie, obie są profesjonalistkami w swoim fachu - oba spotkania przebiegły w miłym nastroju i bezstresowo - dziękuję!

Trochę fotek z planu programu Kawa czy herbata?
 

 

 

 

 

 

pozdr.Vslv

czwartek, 12 sierpnia 2010

mono

Witam
Monochromatycznie, minimalistycznie, bez żadnych kolorowych fajerwerków - to stonowany zestaw na dzień dzisiejszy. Kolorystyka to naturalne i lekko wybielone lny.
W tę konwencję wpisuje się również kapelusz panama - po kilku latach użytkowania również lekko spłowiały i rozjaśniony od deszczów i słońca.
Będąc konsekwentnym, dla pełnego efektu należałoby jeszcze podmienić czarną skórzaną torbę i skórzane brązowe mokasyny no coś bardziej szmatkowego i lnianego.
Niestety nic nam nie jest dane od razu i do końca. Może kiedyś uda mi się uzupełnić ten zestaw o brakujące elementy.

Jedyne bardziej "błyszczące" elementy, to szara jedwabna poszetka i guziczki z masy perłowej przy koszuli.
Ponadto ewentualną pełną "mundurową" monotonię rozbijają pionowe paski na marynarce i koszuli.

Sama lniana marynarka jest wyrobem o przeznaczeniu typowo letnim. Nie posiada dodatkowej - zazwyczaj w dzisiejszych czasach stylonowej/nylonowej, lub podobnej podszewki.
Jest to ogromną zaletą przy upalnych dniach - czasami mimo przewiewnej tkaniny zewnętrznej, taka podszewka powoduje, iż czujemy się jak w plastykowym worku na śmieci.

 

Cały zestaw jest wyjatkowo obszerny, nie krępujący ruchów. Wysokogatunkowe i bardzo miękkie lny i bawełna powodują, że czujemy się wyjątkowo komfortowo.

Niestety wiele wyrobów lnianych sprzedawanych w popularnych oraz tanich sklepach bardziej przypomina brezent, niż miłą dla ciała tkaninę.

 

Dla odmiany wczorajszy wieczór był kolorowy i barwny w przeżycia artystyczne. Poza spotkaniem w godzinach popołudniowych z Markiem malarzem - pejzażystą, Szmamnka Aubrieta zaimprowizowała mini koncert na nabrzeżu portowym.

 

Najpierw było kilka własnych utworów na pasterskim flecie alikwotowym pochodzącym z Węgier. Flet ten Aubrieta pozyskała na ostatnim Festiwalu Słowian i Wikingów w Wolinie, jako prezent dla mnie.
Stety/niestety okazało się, że radzi sobie z nim doskonale, a flet ten doskonale pasuje do jej sposobu pojmowania i wykonywania muzyki. Ja pozostanę przy swoim japońskim Shakuhachi.
Następna część koncertu została wykonana na wykonanym przeze mnie koczowniczym instrumencie smyczkowym, wzorowanym na podobnych syberyjskich instrumentach typu Igil lub Topshur.

 

Gdyby nie bandy żarłocznych komarów i uciążliwych, hałaśliwych turystów z Niemiec potrwałoby to dłużej, ale i tak było wspaniale.





pozdr.Vslv

_________________________________________________________________
p.s. nagranie z ubiegłego roku

środa, 11 sierpnia 2010

urodziny Różyczki

Witam

Wczorajszy wieczór spędziłem na uroczym przyjęciu urodzinowym na cześć mojej wnuczki Różyczki. Paniom nie wytyka się wieku, tak więc tę informację pominę.
Miejscem spotkania była świetna knajpka Konstelacja zaaranżowana w jednej z budowli przylegającej do Fortu Zachodniego - jednego z czterech fortów tworzących w dawniejszych czasach Twierdzę Świnoujście.
Różyczka jest zabawnym rudzielcem i diabełkiem o niespożytej energii, wszędzie jej pełno i zawsze dopisuje jej dobry, powiedziałbym wręcz szampański humor.

 

 

Młodsza siostra Różyczki, Hania jest nieśmiałą blondynką, jednak tylko do czasu. Jak już się rozkręci to żadna dziura, szczyt, konstrukcja nie jest dla niej przeszkodą - typowa kaskaderka mężnie znosząca sińce, zadrapania, wzloty i upadki. Pozory czasami mylą.

 

Bracia starszy Ignaś i najmłodszy Ludwik są już bardziej stonowani. Jak łatwo można policzyć to mam już czwórkę wnuków - jak ten czas szybko leci.
Dzieciaki są świetne i doskonale bawią się i opiekują nawzajem. Ponadto nigdy nie płaczą, nie mazgają się i nigdy się nie nudzą. To zasługa wspaniałych rodziców Izy i Maćka, którzy potrafili znaleźć złoty środek pomiędzy troską i nadmierną troskliwością, bezstresowym wychowaniem i ciągłym ograniczaniem swobody.

 

Szmatkowo - tym razem dotychczas nie pokazywana marynarka typu kardigan, uszyta z miękkiej wełnianej dzianiny. Wykrój dość dopasowany typu slim. Również spodnie z tkaniny - mieszanka lnu, jedwabiu i czegoś tam sztucznego, są dość wąskie.
Nie przepadam za bardzo za takimi wyraźnie dopasowanymi strojami, jednak marynarka jest bardzo wygodna i nie krępuje ruchów. Postaram się pokazać ją dokładniej w najbliższym czasie.

 

Po spotkaniu wybraliśmy się na spacer po Forcie Zachodnim i tam właśnie udało mi się nabyć nową zapinkę do mojej kolekcji. Zapinka pochodzi z początku ubiegłego stulecia i jest wytłoczona z mosiężnej blaszki. Przedstawia Świętego Jerzego walczącego ze smokiem. Oczywiście wychodząc dziś do pracy skorzystałem z nowego nabytku.

 

 

pozdr.Vslv

p.s. w najliższy piątek po godz.06oo będzie mnie można zobaczyć w towarzystwie Aubriety i Mariam na żywo w programie TV "Kawa czy herbata". Będę w zestawie "Gin&tonic".
Vslv

wtorek, 10 sierpnia 2010

blue harbour

Witam

Niebieski, biały, czerwony - uzupełniony o granatowy pulowerek "blue harbour", tworzy kolorystykę typową dla portu. Kadłuby statków i jachtów , żagle, latarnie, czerwone światła nawigacyjne, błękitna woda oraz niebo z białymi chmurami, czerwony zachód słońca - to jest właśnie to.
 

Na dzisiejszy zestaw składają się:
- gruba bawełniana, biała koszula - w sam raz nieoceniona przy trwającej od kilku dni pladze wyjątkowo żarłocznych komarów, na szczęście nie są w stanie przebić ściśle tkanej na podobieństwo żagli tkaniny;
- cienkie niebieskie wełniane spodnie uszyte do szelek, chociaż dzięki sprytnej regulacji obwodu pasa - mogą być bez;
- granatowy wełniany pulowerek z firmy Marks & Spencer o odpowiedniej nazwie "blue harbour";
- solidne półbuty o grubej skórzanej podeszwie - łażenie po porcie w klapkach lub sandałach nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem.

 

Z dodatków:
- nieodłączna panama chroniąca przed słońcem, deszczem, a ostatnio również komarami;
- skórzana torba w starym kolonialnym stylu
- czerwony szaliczek z zapinką w czerwonym kolorze ulubionym przez żeglarzy.

 

W sumie to fotki winny być zrobione na tle portu, jednak ten tydzień znowu mam intensywnie zajęty - brak jest czasu na sesje i spacery z tym związane. Wędrując rano nabrzeżem portowym i płynąc promem do pracy - nie bardzo mam kogo zatrudnić do fotografowania, a samowyzwalacz nie bardzo nadaje się w tej sytuacji.

pozdr.Vslv