BLUE JEANS
Ruszyła kolejna inwazja dżinsowa, tym razem do kompletu dochodzą koszule: Mr.Vintage - Koszula jeansowa - wielki powrótNie jestem fanem "blue jeans", wprost przeciwnie aktualnie nie posiadam ani jednej pary i nie zamierzam kupować. Noszone są tak powszechnie, że trudno jest spotkać kogokolwiek w innych spodniach.
Przypominają w tej chwili nieśmiertelne koszule flanelowe z ubiegłego wieku.
Dżinsy stanowią ulubiony strój co najmniej 2/3 populacji od niemowlaków do staruszków włącznie. Możemy je zobaczyć w najróżniejszych zestawieniach strojowych od panterki do smokinga, lub sutanny włącznie w świątek/piątek. Stały się częścią naszego otoczenia.
Najciekawszy zestaw z dżinsami jaki ostatnio widziałem, to młody ksiądz w eleganckiej czarnej sutannie spod której wystawały wytarte "blue jeans" - co ciekawe nie był to codzienny strój, tylko uroczyste złożenie kwiatów pod pomnikiem :)
Dobrze, że chociaż nie jest lansowany styl "mundurka" - jest szansa, że dzięki koszulom trochę urozmaicą się dolne części garderoby.
Szlachetny i oryginalny kolor "blue jeans" bardzo trudno jest zestawić z innymi elementami w typowym i pospolitym niebieskim kolorze. Dotyczy to również innych kolorów, których składową jest kolor niebieski (wiele zieleni, fioletów itp.).
"Blue jeans" i pozostałe "niebieskie" konkurują ze sobą tworząc wrażenie dysonansu.
Znacznie łatwiejsze i efektowniejsze są kolory uzupełniające i tworzące tło jak np. najróżniejsze khaki, szarości, biel, czerń, niektóre brązy. Oraz oczywiście kontrastujące, czyli najróżniejsze odmiany czerwonego i żółtego.
Dodatkowo stosunkowo gruba bawełniana tkanina dżinsów w odczuciu jest "matowa" i znowu nie jest łatwo zestawić ją z tkaninami "błyszczącymi" garniturowymi - popelinowe koszule, gładkie marynarki itp.
Te potencjalne dysonanse zazwyczaj wyolbrzymione przez kolorowe fotki, silnie wpływają na wrażenie całości, mimo często dobrze dobranego kroju poszczególnych elementów zestawu strojowego.
Chociaż ja sam, gdybym miał się zaopatrzyć w taki zestaw - to w sam raz wybrałbym ostatni po prawej:Głównie ze względu na piękny kolor, prostotę i klimatyczne dodatki - buty i kapelusz.
BLUE ŚRODA, 10 MARCA 2010
ORYGINALNOŚĆ
Oryginalność za wszelką cenę - być innym od innych - "sprzedać" przez kontrowersyjność -wydaje się być obowiązującym dogmatem w dzisiejszych czasach.
Wszystko zaczyna się od projektantów mody tworzących swoje kolekcje dwa razy do roku.
Tutaj konkurencja jest podwójna, zarówno w stosunku do własnych poprzednich prezentacji, jak i rywali na rynku.
Jako, że ilość kombinacji prędzej czy później kończy się, to w to miejsce wchodzą różne fajerwerki:
elementy sportowe mieszane z wieczorowymi, nihilizm/abnegacja, eksponowanie w stroju elementów garderoby zazwyczaj nie pokazywanych (nikt nie jest bez winy i też czasami zdarzają mi się takie "kombinacje"), mieszanie wzorów, kolorów, tkanin.
Próba utrzymania się w jednym stylu często kończy się etykietką: nudny i przewidywalny.
oryginalność ŚRODA, 31 MARCA 2010
ON TAK NA SERIO?
Na moim ulubionym blogu (Sromoda) pojawiło się pytanie:Anonimowy pisze...Nie do końca zrozumiałem pytanie, tak czy inaczej odpowiedź nie jest prosta:
jezus!! dzięki na namiary na Wiesia, on tak na serio?:)
tak - wszystkie pokazane w tym blogu zestawienia szmatek (outfit'y) odzwierciedlają mój rzeczywisty styl ubierania się. Żaden z zestawów nie był tworzony na pokaz, dla potrzeb sesji fotograficznej. Muszę jednak przyznać, że dłuższe prowadzenie takiego bloga w stały sposób odbija się na psychice prowadzącego, tzn. jest to takie dłuższe przeglądanie się w lustrze. Coś tam kompletując na kolejny dzień zwracam większą niż dawniej uwagę na zestawienia poszczególnych elementów, kolorystykę, dodatki itp. - jak sądzę jest to jednak objaw pozytywny.
Od czasu do czasu zamieszczam materiały z serii chcieć-mieć (musthave).
nie - blog ten nie powstał, aby zaistnieć w szafiarskiej blogosferze. Jako pierwszy wystartował fotoblog VSLV'S WORLD - ŚWIAT WG VISLAVA do którego zacząłem wstawiać co ciekawsze fotki z rozrastającej się w szybkim tempie Galerii Picasa. Ten blog był kolejnym, początkowo traktowanym jako notatnik, czyli zbiór różnych materiałów własnych i obcych. Zresztą sam tytuł bloga pochodzi od pierwszej notatki Fashion vs. Style
Dopiero z czasem przekształcił się w formę pensjonarskiego pamiętnika z dużą dozą ekshibicjonizmu, czyli wystawionego na widok publiczny.
Nie traktuję tego blogu na tyle poważnie, aby uważać się za poszukiwacza utraconego stylu (trendsetter'a).
Nie jestem też gwiazdą lub celebrytą - nie muszę dbać o masową popularność i akceptację.
Jest to forma zabawy, czasem z lekkim intelektualnym zacięciem - nie zamierzam przekształcać tego co robię w maszynkę do zarabiania pieniędzy, ani komercjalizować tego miejsca poprzez zamieszczanie reklam.
Mówiąc serio - sam nie wiem, jak to jest :)
p.s. w nawiasach znajdują się tłumaczenia prostych zwrotów, na jeszcze prostszy szafiarski język :)))))
pepitka CZWARTEK, 4 MARCA 2010
KOMENTARZE ANONIMOWYCH
Co do anonimowych komentarzy, to nie jest takie proste. Jak długo przy danym blogu istnieje grupa "komentatorów" przekraczających nie tylko granice dobrego smaku, ale również obowiązujące normy społeczne i prawo - odpowiedzialność za wpisy może obciążać właściciela.Wejście w moderację wyraźnie przenosi odpowiedzialność za wszystkie wpisy na właściciela blogu, tak jakby to były jego własne.
Wymagałoby to "stróżowania" 24/24 we wszystkie dni tygodnia, na dodatek według dość rozmytych kryteriów - nigdy nie wiadomo co kogo obrazi.
Brak moderacji przerzuca odpowiedzialność za wpisy na ich autorów, jednak właściciel/administrator musi w razie potrzeby mieć możliwość wskazania "winnego". Chociaż tak naprawdę nigdy nie jesteśmy anonimowi w sieci, to jednak poszukiwanie takiego "wesołka" może być czasochłonne i skomplikowane.
Rejestracja pozostawia zawsze w miarę wyraźny ślad i w tym kierunku można przekierować roszczenia.
Do pewnego momentu, zanim powstała i rozwinęła się w niezbyt ciekawym kierunku Sromoda, na moim blogu komentarze mogli pozostawiać również Anonimowi. Teraz zablokowałem tę możliwość - nie chodzi tutaj o to co zostanie wpisane w stosunku do mojej osoby, a jest pisane dużo i niezwykle ciekawie (Sromoda), lecz o ewentualne wpisy w stosunku osób trzecich lub generalnie niezgodne z prawem.
Nie wiem czy to Cię przekonuje - dla mnie jest wystarczające.
Ponadto zauważam powszechną akceptację, lub brak ostracyzmu wobec chamstwa na zasadzie "ale jaja" lub "olej to" co tylko pogłębia ten problem.
Ponadto w coraz bliższej przyszłości brak własnego konta, będzie podobny do braku e-maila lub nr.tlf.komórkowego.
Cały dynamiczny rozwój oprogramowania sieciowego (m.in. Google Dokumenty, Picasa), coraz powszechniejsze korzystanie z netbooków i innych rozwiązań tego typu znacznie przybliża ten moment.
Ja sam korzystam z tych możliwości zarówno prywatnie, jak i zawodowo w bardzo szerokim zakresie - ten blog jest tylko skromnym kawałkiem całości.
komentarze anonimowych 26 LUTEGO 2010
GEJOWATE STROJE
Jestem na bakier z modą i aktualne tendencje są dla mnie zazwyczaj obce. Jednak od czasu do czasu zaglądam w różne miejsca, m.innymi MR.VINTAGE rzeczowo o modzie męskiej. Ostatni wpis jest na temat Czerwone spodnie - hit sezonu.Zajawka tego tematu pojawiła się również w grupie Moda Męska na GL i została "ciekawie" skomentowana przez dwie panie (czyżby konotacje z pewnym blogiem .......?):
niektorzy panowie lubia gejowate stroje a takimi mi sie zdaja czerwone gacie i spodnie...
wole szarzyzne niz gejowato wygladajaco facetów- to raz.
Po drugie- mozna nosic naprawde ciekawe i barwne stroje nie wygladajac jak gej a jednoczesnie nieszaro.
Dla mnie facet musi wygladac jak facet i tak sie zachowywac-mesko!!- jesli jego szafa ma wiecej ciuchów niz moja i spedza przed lustrem wiecej czasu niz ja, to znaczy ze cos jest nie tak...
ale oczywiscie, naprawde, to tylko moje zdanie- na pewno sa kobiety ktore uwielbiaja facetów ktorzy sie stroja i uwazaja ze to jest extra-wiec trzeba, bedac takim facetem, rownac do takich kobiet.
Nie posiadam czerwonych spodni i nie są przedmiotem mojego pożądania, chociaż jak mi się coś ciekawego trafi to może i się w takowe zaopatrzę.
Jednakowoż w ramach solidarności z niemęskimi mężczyznami - o różnych preferencjach seksualnych hetero/homo/bi, nie zapominając również o ascetach i swingersach - mającymi "gejowate" upodobania do stroju, wykopałem z mojej szafy trochę barwnych elementów.
Jest to również hołd dla facetów przywracających naturalny porządek rzeczy w naturze, gdzie prawie każdy samiec góruje "strojem" i ubarwieniem nad swoimi szarymi współtowarzyszkami. Wiem, że ta opinia jest co najmniej kontrowersyjna, ale co mi tam - najwyżej oberwie mi się po głowie od wszystkich pań :)
W miejsce czerwonych spodni zawitała wyraźnie czerwona koszula uzupełniona o granatowy jedwabny szalik i żółtą jedwabną poszetkę pojawiającą się w różnych miejscach. Sam fakt używania jedwabnych tekstyliów musi budzić podejrzenia o męskość niemęskiego faceta. Nie może też zabraknąć żółtych rękawiczek.
Niech Was nie zmylą te różne westowe dodatki, jak kamizelka i bolo tie - jeden z ostatnich westernów wyraźnie pokazał co jest na rzeczy.
Aby nie wypaść z konwencji pokazuję trochę różnych dodatków - oczywiście czerwone skarpetki, bransoletka itp.
Pozdrowienia dla wszystkich myślących inaczej, oraz oczywiście inteligentnych inaczej i metkujących wszystko według jednego klucza.
red pants WTOREK, 16 LUTEGO 2010
OSWAJANIE STROJU
Czytając blog Macaroni Tomato natrafiłem na temat Dzień w garniturze i ciekawy fragment:Fred Astaire nowy garnitur wkładał do worka i rzucał kilka razy o podłogę, inni ucinali sobie drzemkę w nowym ubraniu. Wszystko po to żeby pozbawić je charakterystycznej świeżości i sztywności. Z nowym ubraniem nie należy się obchodzić łagodnie. Ubranie ma służyć nam, a nie my jemu. Trzeba je nosić zupełnie o nim nie myśląc. Dla nowego garnituru ma to jeszcze takie znaczenie, że pozwoli mu się ostatecznie ułożyć do sylwetki i naszego stylu życia.Przypomniała mi się dyskusja w jakiej uczestniczyłem swojego czasu na innym forum poświęconym modzie męskiej i tematowi kaloszków zakładanych na zwykłe buty - rzecz u nas nie spotykana i oczywiście było trochę kontrowersji na temat używania tychże.
Robiąc to co robimy (mniej lub bardziej poważnie), czyli zajmując się ciuchami, stylami, modą - wędrując po różnych witrynach, sklepach, outletach, second handach - natrafiamy czasami na ciekawe i oryginalne rzeczy i pomysły, które nam się podobają, ale mamy obawy czy nie będziemy zbyt ekstrawaganccy lub śmieszni.
No właśnie, problem wcale nie polega na tym jak my w tym będziemy wyglądać.
Polega to na tym: co Ty sobie myślisz - co sobie o mnie ludzie pomyślą, jak mnie w tym zobaczą.
Wracając do kaloszków - oczywiście zakładasz, że sobie pomyślą: patrzcie jaki ...... dwie pary butów założył, chyba go porąbało, elegancik jeden :)))))
A może być całkiem inaczej: patrzcie jaki spryciarz - sam bym sobie takie sprawił, bo mam dość mokrych butów, ale co sobie ludzie o mnie pomyślą :)
Dochodzi do tego jeszcze jeden element, który nazywam "oswajaniem stroju". Na początek gdy zakładamy coś innego/nowego i ewentualnie wyróżniającego nas od otoczenia - czujemy się sztucznie.
Czując się sztucznie, oczywiście wyglądamy sztucznie.
Z czasem jednak dopasowujemy się do stroju i co ciekawe, chociaż to rzecz nieożywiona - strój dopasowuje się do nas. Zaczynamy wyglądać naturalnie, a nowy element staje się częścią całości, czyli stylu w jakim się ubieramy.
Warto jest czasami poeksperymentować i nie przejmować się aż tak bardzo tym co jest w nas i dookoła.
Oswajanie stroju CZWARTEK, 4 LUTEGO 2010
UBRANIE TO .....
Stałem się uczestnikiem konkursu "Ubranie to przebranie" jaki ogłosiła Ryfka na swoim blogu Szafa Sztywniary. Wysłanego na konkurs zdjęcia nie pokażę - konkurencja nie śpi :))) Nie pożądam, aż tak bardzo Nikona - jestem użytkownikiem trzeciego z kolei Olympusa fotografując to i owo: Vslv's World - Świat wg VislavaJednak nie szkodzi spróbować zarówno konkurencji i być może innego sprzętu.
Jednak nie o tym jest ten post. Ubranie to:
PRZEBRANIE
Jak pewnie niektórzy zauważyli, niedawno odkurzyłam stary podtytuł mojego bloga: "ubranie to przebranie". To hasło chyba najlepiej odzwierciedla moje podejście do ciuchów. Bo jak się tak zastanowić, to każde ubranie jest w pewnym sensie kostiumem - czasami narzucanym przez okoliczności (np. na rozmowę o pracę lepiej "przebrać się" za godnego zaufania pracownika ;), a czasem zakładanym dobrowolnie (bo na przykład mamy akurat ochotę na kreację w stylu retro). Sama zauważyłam, że zależnie od tego, co na siebie zakładam, staję się trochę inną osobą - inaczej się czuję, ba, nawet inaczej się zachowuję. W trenczu i butach na obcasie wydaję się sobie taka elegancka i dorosła, a w bluzie z kapturem i adidasach z miejsca ogarnia mnie "amerykański" luz i nawet zaczynam się lekko bujać podczas chodzenia :)
To napisała Ryfka
KOMUNIKAT NIEWERBALNY
„Zanim jeszcze znajdę się na tyle blisko ciebie, by porozmawiać, na ulicy, na spotkaniu czy przyjęciu, ty już powiadamiasz mnie o swojej płci, wieku i klasie dzięki temu, co masz na sobie – i często dajesz mi też ważne informacje (lub dezinformacje) na temat tego, czym się zajmujesz, skąd pochodzisz; informacje o twojej osobowości, opiniach, guście, pragnieniach seksualnych i obecnym nastroju. Czasami może nie uda mi się ująć tego, co obserwuję, w słowa, ale zauważam te informacje nieświadomie; a ty jednocześnie czynisz ze mną to samo, co ja z tobą. Zanim się spotkamy i wymienimy zdania, zdążymy już porozmawiać w starszym i bardziej uniwersalnym języku”.
Alison Lurie autorka „Języka stroju”
Dawniej byłem bardzo podobnego zdania, jak Ryfka - uznając strój, jako swojego rodzaju "maskę" zakładaną z wielu powodów: środowiskowe, prestiż, przynależność do grupy itp..., gdzie styl ubierania się, o ile indywidualny istnieje - nawiązuje tylko do cech indywidualnych danego osobnika.
Z czasem (podobnie jak drugi akapit wypowiedzi Ryfki) zauważyłem swoistą interakcję pomiędzy wyborem stroju wynikającym z naszej osobowości, a niejako wtórnym efektem wpływu wybranego stroju na naszą osobowość - występuje tutaj sprzężenie zwrotne.
Efekt ten jest widoczny w niektórych blogach szafiarskich (szczególnie wiodących) gdy prześledzimy dłuższy okres prezentowania swojej postaci od początku do chwili obecnej.
Dochodząc do komunikatu niewerbalnego można chyba stwierdzić, że zazwyczaj jest to stan pomiędzy informacją, a dezinformacją. "Wypracowanie" własnego stylu zbliża nas właśnie do informacji, a strój jest w coraz mniejszym stopniu "przebraniem".
Dochodzi do tego wpływ aktualnej mody. Bezkrytyczne i bezwarunkowe kopiowanie aktualnych trendów może prowadzić do pełnej dezinformacji o naszej osobie biorąc pod uwagę język stroju. Komunikat niewerbalny może być całkowicie odmienny od naszej osobowości.
Ciekawym przyczynkiem do tych rozważań jest artykuł Gejowski rodowód mody Joanny Bojańczyk. Dla pań polecam fragment Biust ja u chłopca.
Ubranie to ..... PIĄTEK, 20 LISTOPADA 2009
JAK SIĘ UBRAĆ, GDY NIE MA KASY
Do napisania tego posta zabierałem się już od pewnego czasu. Wreszcie otrzymałem odpowiedni impuls, czyli na początek cytat z blogu: DOBRY WIZERUNEK MONIKI O-ZMój dzisiejszy strój obfituje w markowe ciuchy, ale zanim zaczniecie mi zazdrościć, to Was pocieszę, że to taki luksus dla ubogich. Prawda jest taka, że moje najfajniejsze ciuchy pochodzą z lumpeksów i zwykle nie przekraczają kwoty 10 zł. Niestety nie zawsze tak było. Jakieś półtora roku temu wydawałam spore pieniądze na g....niane rzeczy z sieciówek. Oczywiście większość z tych rzeczy już wylądowała w śmietniku, albo jest strojem bardzo podomowym ;-)[...] ciąg dalszy w poście Luksus dla ubogich
Paradoksalnie najłatwiej jest się ubrać, gdy ma się bardzo dużą, lub relatywnie małą kasę przeznaczoną w budżecie na stroje.
W obu przypadkach pieniądze nie odgrywają najważniejszej roli, liczy się przede wszystkim własny styl i umiejętność wyboru.
Cechą rzeczy z wyższej półki jest zazwyczaj bardzo dobra jakość tekstyliów - tkaniny przeważnie wykonane są z naturalnych i wyselekcjonowanych włókien: wełna, jedwab, len i lepszej jakości bawełna; używane są również sztuczne włókna o parametrach zbliżonych do naturalnych, jak np. rayon.
Powoduje to, że ubrania po prostu dobrze się układają i mają dużą trwałość.
Do tego można dołożyć dobrze opracowane procesy farbowania i uszlachetniania tkanin, oraz niezależnie dobry krój i bez zbędnych oszczędności na wysokim poziomie proces produkcji.
Przy tym wszystkim globalna oferta jest bardzo zróżnicowana i pozwala zaspokoić najbardziej wybredne gusty i różne style. Wpływ mody jest widoczny, jednak często niekoniecznie dominujący.
Wszystko to w ramach swoistego recyclingu - w ograniczonym zakresie pod względem rozmiarówki "spada" na najniższą półkę w postaci outletów, secondhandów, e-sklepów itp.
Zazwyczaj za symboliczną cenę, przy odrobinie cierpliwości i szczęścia możemy znaleźć różne elementy ubioru zgodne z preferowanym przez nas stylem. Pozostawanie w tyle za modą rekompensowane jest stylem połączonym z wysoką jakością i dobrym wyglądem. Rzeczy są trwałe, nie zmieniające wyglądu i koloru.
Zaoszczędzone dzięki takim zakupom pieniądze można przeznaczyć na różne dodatki, jak dobre obuwie, nakrycia głowy, szaliki, apaszki itp. nadające elegancki wygląd.
Tak naprawdę najtrudniej jest się ubrać dysponując średnią kasą - zresztą jest to element psychologiczny:
- nie sięgamy na najniższą półkę - przecież nie będę się grzebał w szmatach, oraz co inni pomyślą,Ponadto na średnie półce możemy znaleźć atrakcyjne pod względem wyglądu wyroby, niestety dla obniżenia ceny szyte z kiepskich tekstyliów i bez zachowania odpowiednich reżimów technologicznych. Barwniki są nietrwałe, a całość szybko traci atrakcyjny wygląd.
- na najwyższą półkę nie jest nas stać, więc sięgamy po podróbki o zbliżonym wyglądzie - niestety zazwyczaj o kiepskiej jakości,
- średnia półka dla większego zbytu stale zmienia swój wygląd, czyli tzw. podążanie za modą - na wypracowanie stylu nie ma czasu.
Oczywiście rzeczy z średniej półki, też w ramach recyclingu spadają na najniższą półkę - to właśnie powoduje, że trzeba umieć szukać tego co naprawdę jest dobre.
Ja też przez wiele lat byłem "średniakiem" zaopatrując się w sieciówkach i podobnych miejscach. Zawsze też doskwierała mi jakość wyrobów i w sumie uboga szafa.
Mniej więcej trzy lata temu w Świnoujściu powstał nowy sh zaopatrzony w duża ilość odzieży przywiezionej w kontenerach z USA. Były tam zarówno rzeczy nowe jak i używane. Zajrzałem tam i otworzył się przede mną świat naprawdę dobrych wyrobów.
Szybko też opanowałem metodę selekcji - przede wszystkim jakość tekstyliów i głównie włókna naturalne. W tej chwili przez sam dotyk rozpoznaję dobre tkaniny.
Kolejno oczywiście krój i kolorystyka. Na końcu ewentualnie metka, która zresztą po sprawdzeniu firmy w necie zazwyczaj jest miłym zaskoczeniem - chociaż nie ma to pierwszoplanowego znaczenia.
Szafa pęka w szwach, a ja wypracowałem sobie styl jako mieszankę tradycji i nowoczesności w klimatach kolonialnych, Indiany Jonesa itp. Inspiracją są dla mnie również rosyjskie filmy z kostiumami z pierwszej połowy poprzedniego stulecia.
Od jakiegoś czasu mniej lub bardziej intensywnie pisywałem na Golden Line, jednak zazwyczaj wszystko tam tonie w dziesiątkach nieistotnych komentarzy.
Przez przypadek trafiłem na Szafę Sztywniary i następnie na Polskie Szafy.
Założyłem własny i oto jestem.
No i jeszcze jedno - kolejne odsłony strojów jakie tutaj prezentuję nie są tworzone dla potrzeb bloga - to jest tylko swoista dokumentacja tego jak się zazwyczaj ubieram.
Chociaż - nie powiem - fakt dokumentowania jest pewną stymulacją i trochę podkręca troskę o swój wygląd.
Jak się ubrać, gdy nie ma kasy WTOREK, 17 LISTOPADA 2009
ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI
Po pierwsze, to serdecznie dziękuję za wszelkie komentarze, jakie pojawiły się w moim blogu. Jestem mile zaskoczony szerokim odzewem na mój sposób widzenia świata wyrażany również za pomocą ubioru. To, że czasami budzę kontrowersje i różne komentarze, nie dziwi mnie zbytnio - tolerancja dla odmienności w naszym społeczeństwie nie jest zbyt duża.Przy okazji przepraszam za moje komentarze na temat szarej codzienności (również w strojach) jaką widzę dookoła. Nie jest to żadna megalomania, lub poczucie wyższości z mojej strony - każdy ma wolny wybór co do swojego postępowania, ubioru, przekonań.
Akceptuję każdy, o ile zbytnio nie narusza mojej sfery prywatności.
Doba ma 24 godziny: 8 godzin na pracę, 8 godzin na sen - dalej pozostaje 8 godzin, które możemy bardziej lub mniej sensownie zagospodarować.
Poza dobieraniem strojów na różne okazje (praca, spacer, dom, knajpa itp.)zajmuję się również rekonstrukcją kultury materialnej przeistaczając się od czasu do czasu w koczownika
Od Zbrojni 2008 |
Wszystkie moje stroje zostały uszyte ręcznie i własnoręcznie. Dla potrzeb rekonstrukcji zebrałem znaczną ilość dokumentacji - Kultura Pazyryk
Od Nomad III |
Od Eklektyczni Koczownicy 2008 |
Te kilka zdjęć zamieściłem z kilku powodów:
- aby pokazać, że dzięki ubiorowi można być kimś całkowicie innym,
- strój pełnił olbrzymią rolę już od najdawniejszych czasów,
- zdarza mi się podróżować po Polsce środkami transportu publicznego właśnie w tych strojach - zaskoczenie współpodróżnych "bezcenne", nigdy nie wiedzą do jakiej kategorii mnie zakwalifikować,
- występując w publicznie w takich strojach, nie potrzebuję wiele odwagi aby ubrać cokolwiek innego.
W następnej odsłonie pokaże kilka strojów Szamanki Aubriety - wszystkie stworzone przez nią przy mojej bardzo skromnej pomocy.
Na zakończenie - oboje live
Odmienne stany świadomości PIĄTEK, 6 LISTOPADA 2009
"UMIERAMY" W WIEKU 30+
Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie komentarze przeczytane w jednym z szafiarskich blogów na mój temat. Na początek zastrzeżenie - nie chodzi tutaj o względy ambicjonalne, nie czuję się też urażony. Po prostu obserwuję pewne powszechne socjologiczne zjawisko:- Jestem w dziwnym szoku - nowy szafiarz!!W sam raz byłem po lekturze felietonu Michała Zaczyńskiego Jak (nie)dyskutować o gustach zamieszczonym w ostatnim wydaniu Newsweek Polska (45/2009)- zacytuję fragment:
- a mnie ten blog Pana szafiarza , że tak powiem .. rozśmieszył :)
- Jakoś nie podzielam entuzjazmu Pana szafiarza ;-)
- Naprawdę nie sądziłam, że takie osoby jak Pan zainteresują się chęcią bycia na tzw. Polskich szafach!
- Ciekawe jakbym zareagowała na takie zajęcie mojego ojca czy też dziadka!
- Jeśli coś komuś sprawia radość i nie szkodzi innym to jestem absolutnie na tak!
3. Ageizm, czyli paniom po pięćdziesiątce dziękujemy
Możesz mieć 50 lat i dobrze wyglądać? Oczywiście, że nie. Zdaniem telewizyjnych stylistów wiek średni to przypadek beznadziejny.[...]
Łatwiej przecież jest ładnie umalować, uczesać i ubrać 30-latkę, niż 60-latkę. Dojrzałe kobiety nie zawsze dadzą się wcisnąć w obcisłe dżinsy "rurki", niekoniecznie dobrze będą wyglądać w stylizacjach rock'n'rollowych i nie wytrzymają długo w butach na wysokich obcasach.[...]
Sęk w tym, że około 40-letnie stylistki postanowiły na własnej skórze przekonać się, jak to jest wyglądać jak ich matki. Po wizycie u charakteryzatorów, gdzie postarzyły sobie całe ciało, dostały histerii. I ogłosiły, że taki wygląd to koszmar, a starości nie warto dożyć.[...]
Po pierwsze, to strój i wygląd jest tylko jednym z elementów naszego życia, a wiek jest w naszej głowie i jest swoistym stanem psychicznym.
Po drugie, koncentrowanie się wyłącznie na swoim wyglądzie i dobrach materialnych, bez wielu innych pasji życiowych szybko produkuje 40+ zombi.
Schemat jest stale taki sam:
15-20+ ciekawość świata, wiele zainteresowań i pasji
30+ stabilizacja i stopniowa rezygnacja z pasji i zainteresowań na rzecz pomnażania dóbr materialnych, domu, dzieci; do tego weekendowy "reset" i jakoś się kręci
40+ dom, praca i wszystko dla dzieci kosztem własnego prywatnego życia
50+ jak wyżej już tylko głownie dzieci i czasami wnuki
60+ czekanie na ......
Co ciekawe 15-30+ traktują 30-60+ wyłącznie jak dostarczycieli wszelkich dóbr materialnych i bycie w ich towarzystwie to obciach/przypał.
Osobniki takie jak ja traktowane są jako ekscentryczne wyjątki, które czasami można tolerować zgodnie z cytatem z początku tekstu: Jeśli coś komuś sprawia radość i nie szkodzi innym to jestem absolutnie na tak!
Jednak nie ma co narzekać - to my 30-60+ na taki układ zapracowaliśmy i zaakceptowaliśmy, zapominając jacy byliśmy 15-30+.
"Umieramy" w wieku 30+ CZWARTEK, 5 LISTOPADA 2009
BRODA
Określiłbym to w ten sposób ....Dla typowego biznesmena lub pracownika "prestiżowej" firmy spędzającego 6/7 dni w tygodniu i 12/24 na dobę czas na formalnych działaniach i "zużywającego" kilka garniturów w ciągu roku - gładko ogolona twarz jest najlepszym rozwiązaniem - praca to moje hobby.
Wiele zawodów lub praca poza ciągłymi i bezpośrednimi kontaktami z klientem może się wiązać z różnym, lecz zadbanym zarostem.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że zazwyczaj nie samą pracą człowiek żyje. Są również osobnicy, którzy poza formalnym wizerunkiem w pracy - w "innym" życiu są żeglarzami, podróżnikami, artystami. Bardziej bujna broda bywa częścią ich wizerunku.
Jak sądzę zarost/fryzurę można określić jako część ubioru i tutaj warto przeczytać taki cytat: język stroju.
Faktem jest, że gdy ubieram elegancki garnitur na bardziej formalne spotkania - to czasem czuję pewien dysonans pomiędzy moją brodą i resztą stroju. Jednak w dalszym ciągu jest to część mojego sposobu życia
broda PONIEDZIAŁEK, 19 PAŹDZIERNIKA 2009
TOKSYCZNI CHŁOPCY
WitamNewsweek 39/2009 - Smak życia
Na temat botoksu żartowano, że jest najlepszym przyjacielem kobiety. Teraz zaprzyjaźnili się z nim mężczyźni.Europejską stolicą tzw. boytoksu jest Londyn, ale zjawisko dotarło też do Polski.
Panów odmieniły media i marketing. W ostatnich latach stali się oni przedmiotem ofensywy producentów telewizyjnych, wydawców magazynów i koncernów kosmetycznych, którzy zrobili z nich aktywnych konsumentów. – Granica między tym, co męskie i niemęskie, się zatarła. Po prostu chcemy się podobać. Tak jak wy, kobiety. Nadeszła era męskiej próżności – dodaje Simpson.
Ciekawy jestem Waszej opinii: wieczny chłopiec za wszelką cenę, czy dojrzały dobrze ubrany mężczyzna - nie kryjący upływającego czasu?
Ja w sam raz jestem zwolennikiem tego drugiego.
Ciekawy jestem jednak jak daleko można pójść w tworzeniu własnego wizerunku: od doboru stroju, dodatków, stylu - do głębokiej ingerencji we własny organizm.
Wstrzyknięty botoks paraliżuje mięśnie twarzy tworząc gładką "maskę". Nie ma w tym już nic naturalnego.
Pewnych rzeczy nie da się "przeskoczyć" i w tym upływu czasu.
Później to już chyba pozostają przeszczepy sztucznej skóry.
Ponadto "młodość" to jest stan ducha i sposób widzenia świata, empatia wyrażane również przez mimikę. Dlatego też ocena wieku danej osoby na podstawie fotografii i osobistego kontaktu może być odmienna.
"Młody" staruszek z twarzą lalki w pewnym momencie zaczyna ocierać się o sztuczność, a po przekroczeniu pewnej granicy również śmieszność.
Tak przy okazji, mając dwadzieścia parę lat też musiałem używać dowodu osobistego przy zakupie piwa.
Było to dawno temu i nie oznacza to, że taki stan chciałem/chciałbym utrzymywać w nieskończoność.
Akceptuję zmiany w swoim wyglądzie zachodzące z upływającym czasem.
--------------------
Hmmm..."wiecznie młodzi profesjonaliści" (nic osobistego! :))- to są tylko "maski". Tak naprawdę o wiele szybciej starzejemy się wewnątrz, niż na zewnątrz.
Wszechstronny rozwój, pasje, aktywny tryb życia z utrzymaniem właściwych proporcji pomiędzy sferą zawodową i prywatną powoduje, że nie musimy za wszelką cenę "zamrażać" swojego wizerunku.
Wszystkie pory roku są piękne (wiosna, lato, jesień i zima), jednak każda jest odmienna.
Podobnie jest z wizerunkiem - zmienia się z upływem czasu. Nie jest lepszy, ani gorszy - jest po prostu inny.
Oczywiście prawie wszyscy w pewnym sensie przywdziewamy maski - to jest moda, DC, ....
Jednak najpiękniejsza maska - niedopasowana do twarzy, po pewnym czasie zaczyna uwierać :)
toksyczni chłopcy PIĄTEK, 9 PAŹDZIERNIKA 2009