kolejny weekend i kolejna wyprawa. Łącznie przedeptane kilkanaście kilometrów po jak najbardziej wysuniętej na Zachód części wyspy Uznam. Przejazd niemiecką niemiecką UBB z Świnoujście-Centrum do Zinnowitz i dalej pieszo do Karlshagen i Peenemuende. Dzikie plaże, piękne osiedla nadmorskie, pozostałości po kompleksie wojskowym związanym z rakietami V-1 i V-2, oraz pracami Von Brauna - to wszystko mieliśmy okazję obejrzeć w czasie ośmiogodzinnej wyprawy.
Zestaw na tę wyprawę był wyraźnie kolorowy - w wierzchniej warstwie bazujący na nowocześniejszych tkaninach o różnym składzie. Warstwa spodnia, prawie niewidoczna na fotkach oparta na różnego rodzaju wełenkach z całkowitym wykluczeniem bawełny. Współtowarzysz wyprawy - Marek, już całkowicie przekonał się do tego rozwiązania. W tej chwili nie wyobraża sobie "podkładu" z bawełny, lub hitech wynalazków.
W stosunku do wcześniejszego (raz użytego w czasie urlopu) rozwiązania, czyli hitech kurtki i spodni trekkingowych - wierzchnią kurtkę i spodnie zamieniłem na bardziej "przewiewne" rozwiązania. Przy intensywnym marszu postęp jest znaczny, nie ma efektu "foliowego" worka.
Warstwa wełenek zapobiegała marznięciu mimo wietrznej i zimnej pogody. Zamiast prognozowanego słońca, były chmury i przelotne opady śniegu.
Wyprawę zaliczam do udanych - reszta na fotkach.
Więcej i bez kolaży - kliknij poniżej:
wyprawowo |
pozdrowienia Vislav
p.s. Muzeum Historyczno-Techniczne Peenemünde
Kolorowo..i dobrze,dopasowałeś się do Niemiec.Widzę że chyba dalej tam i czyściej i bardziej kolorowo.Pozdro
OdpowiedzUsuńGórol.
Witaj Góral,
OdpowiedzUsuńto bardzo smutne.
Niestety, ta sama wyspa Uznam i równocześnie dwa różne światy.
Różnica jest kolosalna i przytłaczająca - mimo, że Świnoujście w ostatnich latach znacznie poszło do przodu.
Tego się nie da opisać, lub sfotografować. Po prostu trzeba się wybrać i zobaczyć.
pozdr.Vslv
p.s. dopiero teraz Górol zauważyłem , że kurtka ma niemieckie barwy. Chodząc na rękach mógłbym robić za flagę :-)
OdpowiedzUsuńJednak kurtka jest z pochodzenia amerykańska :-) co zresztą nie ma znaczenia.
pozdr.Vslv
> Warstwa spodnia, prawie niewidoczna na fotkach oparta na różnego rodzaju wełenkach z całkowitym wykluczeniem bawełny.
OdpowiedzUsuńA teraz pytanie do Ciebie, wełna bez bawełny przypadkiem nie zagryzła by Cię na "śmierć" ? :-)
Dzisiaj założyłem na koszulę bawełnianą cienki wełniany sweterek - 100%. Już wiem dlaczego rodzice tak skutecznie mnie zniechęcili do wszelkiego rodzaju swetrów. Czułem się jak bym miał na sobie tchórzofretkę :-) Gryzło i tak, mimo koszuli. Coś ze mną nie tak, źle wyprane ? Jak zaprzyjażnić się z wełną ?. Dodam, że sweter 80% bawełna 20% wełna jest w porządku. Pełne oswojenie :)
Witaj Jacek,
OdpowiedzUsuń100% - wełna, bawełna, len, lub nie przykładając poliester to bardzo nieprecyzyjne określenia. Chociaż w obiegowej opinii 100% to 100%.
Nie każda wełna "gryzie". Jako warstwę spodnią sugeruję cienki sweterek z merynosów.
Mnie tam żadna nie gryzie. Jako szczytowe osiągnięcie - swojego czasu nosiłem sweterek z strzyżonej wielbłądziej wełny na gołe ciało - dla wrażliwych nawet bawełniana koszula pod spodem w takim przypadku nie wystarcza.
Zresztą "gryzienie" wełny to szersza historia. Tak naprawdę, to tak działają strzyżone końcówki dość sztywnych włosów okrywowych.
pozdr.Vslv
byłam kiedyś w Grabendorfie w NRD na kolonii. Ten domek ze strzechą i wiszące grzybki - zupełnie jak wtedy, kiedy miałam ochotę zakosic te grzybki jakiejś Heldze i zawieźć do Polski mojej matce co na grzybki nie mogła pójść bo jeszcze grzybków w Polsce nie było./ Biedota wyzbierała bo w sklepie był tylko ocet/
OdpowiedzUsuńżartuję. Super fotki / jak zwykle/
Usciski! GB
to jeszcze to dlatego iż jeszcze nastepne nie wyrosły jak ta biedota wykosiła wszystko do żywej gleby ze mchem :P
OdpowiedzUsuńHej GB,
OdpowiedzUsuńprzaśne DDR, a to co w tej chwili można zobaczyć w pasie nadmorskim wyspy Uznam, to całkowicie inne i odmienne światy.
Zresztą poniekąd Świnoujście również. Chociaż niestety u nas grzybki wykoszone doszczętnie, to chętnych do zbierania śmieci brak - wprost przeciwnie.
Wędrując po naszych terenach mam wrażenie, że większość mieszkańców naszego miasta ma za punkt honoru z dużym nakładem pracy produkować śmieci i z nie mniejszym poświęceniem rozkładać je wszędzie równomiernie, nie pomijając żadnego miejsca.
Nawet pieski są specjalnie trenowane i karmione dla pozostawiania pozostałości tego co zjadły w każdym możliwym miejscu.
Brak śniegu i zielska (jeszcze nie wyrosło) pięknie to pokazuje.
Uważaj na zakrętach!!!!!
ściskam Vslv
Wspaniale zdjecia, a Ty kolorowy, usmiechniety i zadowolony! Pomimo zimy i mrozu!
OdpowiedzUsuńA co do welny to ja sie z Toba zgadzam, czasem nieopatrznie na wielkie mrozy zawijalam sie w szalik bawelniany, oj jaki blad!!! Na przykladzie szalika zrozumialam ogromna roznice miedzy ubieraniem zima rzeczy welnianych a bawelnianych! Na korzysc pierwszego!!!
Witaj Wildrose,
OdpowiedzUsuńlubię wszystkie pory roku, zimę też :-)
Co do wełenek... Pierwszy raz to był również samouczek.
Wiele lat temu z córkami wybrałem się do Zakopanego na ferie zimowe.
Zabrałem ze sobą, drewniane jeszcze wtedy, biegówki.
W pierwszy dzień wystartowałem na dość długą trasę zakładając na spód grubą bawełnianą "gimnastiorkę" w paski z długimi rękawami. Załatwioną zresztą po znajomości w sklepie radzieckim na terenie ich bazy wojskowej.
Oczywiście wtedy też "wiedziałem", że bawełna chłonie pot i jest najlepsza na spód.
Jak biegłem na nartach to oczywiście gimnastiorka chłonęła to co miała chłonąć, ja chłonąłem wspaniałe widoki. Koło mnie śmigały dziewczyny z kadry narodowej na super nartach (w stosunku do moich).
Po 5 kilometrach zatrzymałem się i wilgotny w wewnętrznych warstwach natychmiast zacząłem zamarzać. Gimnastiorka przykleiła mi się do pleców odgrywając doskonale rolę zimnego kompresu, jednak raczej przydatnego w tropikach.
Następnego dnia założyłem na gołe ciało stary sfilcowany wełniany sweterek i tak zaczęła się naprawdę moja przygoda z wełną. Zresztą trwa do dzisiaj.
pozdr.Vslv