poniedziałek, 13 grudnia 2010

trzy warstwy

Witam

Poniedziałkowy wczesny poranek wbrew wcześniejszym prognozom okazał się spokojny. Trochę mrozu, brak silnego wiatru i przede wszystkim nie wystąpiła, przynajmniej u nas - lodowica.
Jest to dość ciekawe zjawisko, gdy na silnie zmarzniętą ziemię pada drobny deszcz. Skrajnym przypadkiem (spotkałem kiedyś w Helsinkach) jest czarny lód. Woda z mżawki, zamarzając na całkowicie bezśnieżnym gruncie tworzy całkowicie przezroczystą, prawie niewidoczną cienką warstewkę lodu. Praktycznie trudno jest zrobić kilka kroków bez pośliźnięcia się, nawet przy butach o dobrych protektorach. Dlatego też tam opony z kolcami są typowym wyposażeniem samochodu o tej porze roku.
Spodziewając się ślizgawki wybrałem buty o dobrym protektorze. Nie są może najcieplejsze, jednak w takich warunkach spisują się bardzo dobrze.
Na szczęście nie zawsze prognozy się sprawdzają i nie zawsze na minus.
Zestaw szmatek jak zwykle wielowarstwowy, czasami zaskakujący czytelników tego bloga z innych regionów Polski. Nie nie mieszkam w Arktyce, tylko na nadmorskiej wyspie Uznam w północno-zachodniej części Polski. Mamy typowy klimat polarno-morski, ze wszystkimi tego skutkami o tej porze roku.
To nie sama niska temperatura jest decydująca, lecz przede wszystkim wilgotność powietrza i siła wiatru.
Wcześnie rano wędruję do pracy odkrytymi nabrzeżami wzdłuż kanału portowego. Trochę silniejszy wiatr od morza o tej porze roku potrafi wywiać ciepło poprzez najdrobniejsze szczelinki. Wchodząc na prom nie widzę praktycznie nikogo wędrującego z odkrytą głową i w porozpinanej kurtce. Spora ilość osób poza ciepłymi czapkami, ma również założone kaptury.

Oczywiście po przyjściu do biura rozpakowuję się z tych wszystkich warstw pozostając w ostatniej. Nie jest to jednak sama koszula z krótkim rękawem.
Organicznie nie znoszę przegrzanych pomieszczeń. Nawet o tej porze roku mam uchylone okno i lekko skręcone grzejniki, oraz trochę cieplejszy ubiór.
Mieszkając w ponad stuletniej kamienicy, mamy w dalszym ciągu pieczołowicie odrestaurowane oryginalne stuletnie okna. Zapewniają jednak bez ich otwierania dobrą wentylację.
Czasami odwiedzając znajomych w ich mocno ogrzanych mieszkaniach z plastykowymi oknami - czuję się jakbym był zamknięty w foliowym worku, a po pół godzinie jak balon na ogrzane powietrze.

Chociaż mam przyjaciela czeskiego żeglarza i podróżnika Rudę, który w swoim życiu opłynął wszystkie zakątki świata również polarne. Zresztą jeden z jego jachtów miał wdzięczną nazwę Polarka. Odwiedzając nas, po krótki czasie stwierdza: chyba zwariowaliście z tym ogrzewaniem.

Zestawu nie będę opisywał, wszystko widać na obrazkach.



pozdr.Vslv

12 komentarzy:

  1. Genialne buty, uwielbiam....
    Piękna linia. Nic dodać nic ująć.
    Skarpety podkreślają jeszcze bardziej ich wyjątkowość i fajnie wszystko jest skomponowane!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne buty.
    Podoba mi się też pomysł z wystającymi skarpetami :) Zamieniłbym je jednak na jakieś jednokolorowe. Całość wygląda naprawdę fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dziękuję za komentarze.
    # Bea - znam Twoje zamiłowanie do różnych butów. Te rzeczywiście mają ładny kształt i odpowiednie proporcje, no i nie są nadmiernie "zmilitaryzowane". Chociaż Marcelo w jednym z wcześniejszych tematów nazwał je paskudnymi buciorami. Gusta bywają różne.

    # TheMen'sSide - no cóż nie każdy jest fanem kolorowych dodatków. W przypadku skarpet, "kolorowy" odłam jest w Polsce w wyraźnej mniejszości. Widać to zresztą po męskiej ofercie w naszych sklepach.

    Te wełniane, kaszmirowe z dodatkami skarpety, kupiłem w Niemczech w Heringsdorfie. Zresztą po bardzo przystępnej cenie 3,50 EUR za parę.
    U nas szaro-bure paskudztwa są droższe.
    Nawiasem mówiąc przy jednym kolorze albo by całkowicie znikły, albo by się nadmiernie wyróżniały.
    Te w podstawowej części w kolorze spodni, kolorowymi paskami nawiązują do innych kolorowych dodatków.
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  4. Skarpety świetne, zgadzam się z przedmówcami.
    Jako że też pochodzę z zachodniopomorskiego, dobrze znam naszą pogodę.W rozbawienie wprowadza mnie fakt krytykowania przez niektórych twoich wielowarstwowych strojów.Na nasz klimat nie ma lepszego ubioru.-10 stopni przy wilgotności powietrza 100% i wiaterku potrafi bardziej dogryźć niż -20 na Mazowszu.Zresztą podobna pogoda jest na Wyspach Brytyjski, gdzie obecnie mieszkam.Oczywiście można przebrać się w strój narciarski tudzież trekkingowy ale raczej nie do pracy biurowej.Poza tym ja także uważam, że nie ma to jak stare, dobre naturalne włókna... sam ostatnio nabyłem na ebayu świetną szkocką tweedową marynarkę w jodełkę.Chyba nie ma nic lepszego.Pozdrawiam,
    Tomek z Midlands (kiedyś Gryfino :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam krajana, dalej w morskich klimatach w Midlands.
    Prawdę mówiąc drogi Tomku nigdy nie chciałbym mieszkać gdzieś w głębi lądu.
    Nawet teraz pisząc ten tekst mam uchylone okno i świeża morska bryza hula sobie z lekka po biurze i to jest to.
    Wszelkie szkockie wyroby z wełny uważam za jedne z najlepszych na świecie: szale, swetry, tweedy pozwalają komfortowo żyć w trudnym klimacie.
    pozdrawiam serdecznie
    Vislav

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Pomimo że buty nazwałem paskudnymi buciorami to w tym zestawieniu ów paskudne buciory mi się spodobały ;]!
    Płaszcz mógłby być z jakiegoś cięższego materiału. Czapka genialna !
    Pozdrawiam
    marcelo
    P.S.
    czekam na odpowiedz w komentarzach jednego ze starszych postów żeby być bardziej konkretnym tego o "wtopie"

    OdpowiedzUsuń
  7. <Witaj Marcelo,
    w tamtym temacie nie mam nic do dodania poza tym co napisałem.
    Trudno jest mi za każdym razem tłumaczyć rzeczy dla mnie oczywiste.

    Obawiam się, że nie do końca rozumiesz wszystkie zastosowania marynarki w męskim stroju.

    Opierasz się na stereotypie, że jest to w miarę elegancki element wymagający specjalnej otoczki.
    Otóż nie zawsze i nie wszędzie.

    W prowincjonalnym zastosowaniu jest to również okrycie zewnętrzne porównywalne ze zwykłą miejską kurtką. W pewnych pokoleniach to wciąż działa.
    A ja jestem prowincjonałem i nie zawsze mnie bawi wielkomiejski sznyt.
    Ta bawełniana marynarka jest własnie takim przykładem, o czym zresztą już kiedyś napisałem.

    Podobnie też dawniej napisałem o tym płaszczu. To jest "raincoat", czyli w założeniu cienka impregnowana tkanina. Prognoza na dzisiaj podawała dla mojego obszaru dodatnie temperatury i duże prawdopodobieństwo przelotnych deszczów. Cały zestaw jest odpowiedni do spodziewanej pogody.

    Dla stałych i wytrwałych komentatorów mojego bloga stosuję trochę inne zasady Zakładam, nie wiem czy słusznie, że mniej więcej pamiętają to o czym wielokrotnie piszę na temat swojego podejścia do stylu.
    Ponadto, wybacz Marcelo, Twoje uwagi często mają dość apodyktyczny ton i są próbą naginania innych do swojego wyobrażenia stylu.
    Czasami mam wrażenie, że jesteś pedagogiem, lub coś w tym sensie.

    pozdrowienia Vislav

    OdpowiedzUsuń
  8. p.s. czapka rzeczywiście jest genialna, poza unikalnym wyglądem jest wyjątkowo lekka i bardzo ciepła.
    O ile nie ma silnego, zimnego wiatru przedkładam ją bezwarunkowo nad uszankę.
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam!
    Sam niekiedy stosuje marynarke jako okrycie wierchnie ale nadal nie jest za duża w barkach więc uważa że można dobrać marynarke odpowiednio . Nie staram się być alfą i omegą w żadnej dziedzinie i jeśli tak wyszło to przepraszam nie miałem tego na celu . Swoją drogą ja tak samo odbieram Pana komentarze , cokolwiek bym nie napisał Pan wie lepiej ...
    Pozdrawiam
    Marcelo

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Marcelo,
    niekoniecznie lepiej, po prostu inaczej :-)
    subiektywne oceny, brak ścisłych reguł, różne preferowane style - powodują, że może zaistnieć kilka racji czasami wzajemnie wykluczających się.
    Wczoraj obejrzałem tę marynarkę dokładniej. Tak jak wcześniej podawałem ma odpowiednią szerokość w ramionach. Winą są dość grube szwy i zakończenia brzegu materiału na łączeniu: korpus i rękawy. Układające się w kierunku rękawów szwy, poszerzają marynarkę właśnie kosztem rękawów.
    Oczywiście sama w sobie jest niezbyt dopasowana i ma szerokie rękawy, jest też dość długa.
    Nie jest jednak tak tragicznie zbyt duża, jakby to wynikało z Twojego pierwotnego wpisu.
    Ponadto zbyt dobrze dopasowana zwykła marynarka i przez to "elegancka" w wyglądzie, zaczyna się kłócić z okropnymi buciorami.
    Taki miałem wpis od Mosze przy okazji innej, też zwykłej z mojego punktu widzenia szarej marynarki.
    I tak źle i tak niedobrze.

    Pozostaje zdrowy rozsądek.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  11. p.s. Marcelo,
    nie ma złych ciuszków, są tylko źle zaaranżowane, lub źle pokazane, lub obie możliwości.
    Idąc tropem twoich wcześniejszych komentarzy, te buty nie powinny się pojawić w tym temacie :-)
    Vslv

    OdpowiedzUsuń
  12. p.s.2 Marcelo,
    zgadzam się, że podwinięte rękawy w typowej ubraniowej marynarce nie wyglądają zbyt ciekawie. Szczególnie, gdy wyłazi podszewka i brak możliwości rozpięcia guziczków tworzy brzydkie zgrubienie.

    W sam raz ta kwestionowana granatowa marynarka nie ma podszewki. Mankiet od wnętrza jest wykończony podobnie jak w koszuli, guziczki się rozpinają, a rękaw jest stosunkowo szeroki. To taka trochę inna inszość. Ponadto marynarka ma wyraźnie "sportowy" charakter, m.in. naszywane kieszenie.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv