Witam,
dzisiejszy poranek nie należał do najciekawszych pogodowo.Sztormowy wiatr, deszcz przechodzący w grad nie uprzyjemniały życia. Jednak sztormowe ubranie, czyli nieprzemakalna kurtka i takież spodnie oraz kubek gorącej kawy na stacji benzynowej po drodze pozwoliły przetrwać, nawet udało się wykonać kilka fotek.
pozdr.Vslv
sobota, 31 marca 2012
czwartek, 29 marca 2012
butelkowo sesja II
Witam,
przede wszystkim zobowiązanie wobec Anonimowego z poprzedniego tematu:
Zacznę jednak od pewnego cytatu - anegdotki z mojego ulubionego forum bespoke.pl :-). Chodzi o porównanie dwóch krawców z opinią u którego warto złożyć zamówienie (nazwiska zamieniłem na literki)
ABC z XYZ bym nie wkładał do jednego worka - ABC ma zespół ludzi na zapleczu i jeździ terenowym samochodem na poziomie, a XYZ ma w pracowni psa i chodzi do pracy na piechotę ...
Otóż nie posiadam terenowego samochodu na poziomie - nie posiadam żadnego samochodu, mam psa, a do pracy przez całe swoje życie chodzę na piechotę - czyli jestem obywatelem gorszej kategorii, nie wartym zaufania
...
No i wracając do zaprezentowanego "butelkowego zestawu". Rzeczywiście oceniając go na podstawie kanonu klasycznej męskiej elegancji można znaleźć wiele uchybień:
Przede wszystkim nie jest to, ani zdekompletowany garnitur, ani zestaw koordynowany do wnętrza. Marynarka uszyta jest z dość sztywnej wełnianej lodenowej tkaniny i spodnie z tego samego materiału nie mogłyby zaistnieć bez utraty komfortu użytkowania. Dłuższe rękawy zachodzące na dłonie świetnie się sprawdzają przy silnych i zimnych wiatrach. A właśnie na taką pogodę mam ten zestaw.
Otóż, nie da się odpowiednio podwinąć spodni zbyt krótkich, lub o "właściwej" długości.
Trochę się rozpisałem, jednak chciałem pokazać że nasze oceny będą zależeć od naszych preferencji i punktu widzenia.
Niemniej jednak każdy może napisać o każdym z pokazywanych u mnie zestawów, że jest: słaby, mocny, fajny, kiepski, dobry, zły, stylowy, kiczowaty, interesujący, bez polotu, tragiczny (niepotrzebne skreślić)
p.s. podziękowania dla Anonimowego - podrzucił mi pomysł na dłuższy tekst.
No i dzisiejszy zestaw. Z dnia wczorajszego pozostały spodnie i buty, a cała reszta została zmieniona i podmieniona. W miejsce marynarki weszła również bawarska i również wełniano-lodenowa kamizelka.
Zapowiadany był deszcz i ochłodzenie, tak więc dołożyłem płaszcz "pustynna burza" w kolorze piasku pustyni, oraz solidny filcowy kapelusz. Ciekawi mnie, jak zachowa się w deszczu ten płaszcz uszyty z specjalnej odpornej na uszkodzenia tkaniny typu "cordura" (podszewkę ma bawełnianą)
Tak przy okazji uprzedzam ewentualne komentarze o łączeniu paska i szelek. Otóż nie jest to pasek podtrzymujący, czyli powstrzymujący spodnie od opadania, tylko pasek na wierzch. Rolę podtrzymyuwacza pełnią szelki. Guziki do szelek doszyłem wczoraj - jest to lepsze rozwiązanie niż pasek przy obszernych, solidnych i dość luźnych w pasie spodniach.
pozdr.Vslv
przede wszystkim zobowiązanie wobec Anonimowego z poprzedniego tematu:
AnonimowyMar 28, 2012 01:52 PM
wg mnie ten zestaw jest słaby. Wyraźnie zbyt długie rękawy w marynarce i zbyt długie nogawk (choć są podwinięte więc tego nie widać0.
VislavMar 28, 2012 10:56 PM
W aspekcie kanonu klasycznej męskiej elegancji masz rację - zestaw nie jest zbyt mocny :-)
Nie jest to jednak ortodoksyjna klasyczna męska elegancja - szerzej odpiszę w kolejnym temacie.
Nie jest to jednak ortodoksyjna klasyczna męska elegancja - szerzej odpiszę w kolejnym temacie.
Zacznę jednak od pewnego cytatu - anegdotki z mojego ulubionego forum bespoke.pl :-). Chodzi o porównanie dwóch krawców z opinią u którego warto złożyć zamówienie (nazwiska zamieniłem na literki)
ABC z XYZ bym nie wkładał do jednego worka - ABC ma zespół ludzi na zapleczu i jeździ terenowym samochodem na poziomie, a XYZ ma w pracowni psa i chodzi do pracy na piechotę ...
Otóż nie posiadam terenowego samochodu na poziomie - nie posiadam żadnego samochodu, mam psa, a do pracy przez całe swoje życie chodzę na piechotę - czyli jestem obywatelem gorszej kategorii, nie wartym zaufania
...
No i wracając do zaprezentowanego "butelkowego zestawu". Rzeczywiście oceniając go na podstawie kanonu klasycznej męskiej elegancji można znaleźć wiele uchybień:
- rękawy kurtko-marynarki są zbyt długie - brak jest miejsca na wystające mankiety koszuli i całość łącznie z mankietem nie powinna zasłaniać dłoni,
- spodnie są zbyt długie i o zgrozo podwinięte, zamiast ewentualnie (jeżeli już) mankietów,
- dołożyłbym jeszcze, że "marynarka" jest stanowczo zbyt krótka, powinna kończyć się gdzieś na wysokości dolnej linii pośladków, czyli brakuje co najmniej 10 cm
- no i jeszcze dwie brustasze wchodząc w szczegóły.
Otóż to co jest "wadą" na salonach - może okazać się "zaletą" w terenie.
Przede wszystkim nie jest to, ani zdekompletowany garnitur, ani zestaw koordynowany do wnętrza. Marynarka uszyta jest z dość sztywnej wełnianej lodenowej tkaniny i spodnie z tego samego materiału nie mogłyby zaistnieć bez utraty komfortu użytkowania. Dłuższe rękawy zachodzące na dłonie świetnie się sprawdzają przy silnych i zimnych wiatrach. A właśnie na taką pogodę mam ten zestaw.
Wcześniej pokazywana ocieplana "militarna" marynarka ma jeszcze dłuższe rękawy i zazwyczaj noszę je podwinięte.
Fotografując o bardzo wczesnym chłodnym poranku odwijam te "mankiety" i rękawy sięgają mi do połowy palców. Raczej nie będę skracał rękawów w tej kwestionowanej bawarskiej kurto-marynarce, chociaż mógłbym to zrobić bez problemu. Pragmatyzm przeważa, a i tak służy mi bardziej jako kurtka, niż marynarka. Dlatego też dołożyłem przypinany na guziczki "miśkowy" kołnierz.
Te zbyt długie i podwinięte spodnie, to są zwykłe "robocze" spodnie typu cargo - określane przez producenta odzieży dla myśliwych, jako 4 hunting&pleasure.
Czasami takie spodnie wkładamy w skarpety i wyższe buty. Przy długości zgodnej z kanonem niestety mają tendencję do "wyłażenia" i stale trzeba by je poprawiać. Przy tej ponadnormatywnej długości można skakać żabką i nic się nie dzieje.
Ponadto dla podążających za modą, niekoniecznie do takich należę (czasami przeganiam modę, czasami moda dogania mnie), jednak śledzę nowości:
Jeśli zależy ci na wizerunku modnego faceta, koniecznie podwiń nogawki w swoich chinosach albo dżinsach i ciesz się latem! To detal, ale bardzo ważny w modzie męskiej w tym sezonie.
Otóż, nie da się odpowiednio podwinąć spodni zbyt krótkich, lub o "właściwej" długości.
Trochę się rozpisałem, jednak chciałem pokazać że nasze oceny będą zależeć od naszych preferencji i punktu widzenia.
Niemniej jednak każdy może napisać o każdym z pokazywanych u mnie zestawów, że jest: słaby, mocny, fajny, kiepski, dobry, zły, stylowy, kiczowaty, interesujący, bez polotu, tragiczny (niepotrzebne skreślić)
p.s. podziękowania dla Anonimowego - podrzucił mi pomysł na dłuższy tekst.
No i dzisiejszy zestaw. Z dnia wczorajszego pozostały spodnie i buty, a cała reszta została zmieniona i podmieniona. W miejsce marynarki weszła również bawarska i również wełniano-lodenowa kamizelka.
Zapowiadany był deszcz i ochłodzenie, tak więc dołożyłem płaszcz "pustynna burza" w kolorze piasku pustyni, oraz solidny filcowy kapelusz. Ciekawi mnie, jak zachowa się w deszczu ten płaszcz uszyty z specjalnej odpornej na uszkodzenia tkaniny typu "cordura" (podszewkę ma bawełnianą)
Tak przy okazji uprzedzam ewentualne komentarze o łączeniu paska i szelek. Otóż nie jest to pasek podtrzymujący, czyli powstrzymujący spodnie od opadania, tylko pasek na wierzch. Rolę podtrzymyuwacza pełnią szelki. Guziki do szelek doszyłem wczoraj - jest to lepsze rozwiązanie niż pasek przy obszernych, solidnych i dość luźnych w pasie spodniach.
pozdr.Vslv
środa, 28 marca 2012
butelkowo, czyli bottle green
Witam,
wpis dotyczy kolorystyki wczorajszo-dzisiejszego zestawu, a nie zawartości butelek w kolorze ciemnej zieleni (pełnych).
Chociaż nawiasem mówiąc zauważyłem pewną prawidłowość, że wchodząc w coraz dojrzalszy wiek spożywanie różnych napitków ulega zmianie.
W zasadzie są to dwie drogi: regularność i intensywność rośnie, lub maleje. Są jeszcze dwie skrajności: urodzeni abstynenci i wtórni, tzn. tacy co swoje wypili.
Nie, nie jestem abstynentem. Potrafię również docenić różne bardziej szlachetne i nietypowe w smaku trunki.
Niemniej jednak poważniejsze imprezy zdarzają się rzadko - znacznie mniej niż tuzin w roku. Natomiast na co dzień nie spożywam alkoholu, nawet szklaneczki piwa lub drinka.
Przyczyna jest prozaiczna. Po prostu szkoda mi czasu, a alkohol rozleniwia. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia.
Wracając do zestawu. Chociaż jest spójny w butelkowej kolorystyce, to równocześnie jest bardzo internacjonalny:
pozdr.Vslv
wpis dotyczy kolorystyki wczorajszo-dzisiejszego zestawu, a nie zawartości butelek w kolorze ciemnej zieleni (pełnych).
Chociaż nawiasem mówiąc zauważyłem pewną prawidłowość, że wchodząc w coraz dojrzalszy wiek spożywanie różnych napitków ulega zmianie.
W zasadzie są to dwie drogi: regularność i intensywność rośnie, lub maleje. Są jeszcze dwie skrajności: urodzeni abstynenci i wtórni, tzn. tacy co swoje wypili.
Nie, nie jestem abstynentem. Potrafię również docenić różne bardziej szlachetne i nietypowe w smaku trunki.
Niemniej jednak poważniejsze imprezy zdarzają się rzadko - znacznie mniej niż tuzin w roku. Natomiast na co dzień nie spożywam alkoholu, nawet szklaneczki piwa lub drinka.
Przyczyna jest prozaiczna. Po prostu szkoda mi czasu, a alkohol rozleniwia. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia.
Wracając do zestawu. Chociaż jest spójny w butelkowej kolorystyce, to równocześnie jest bardzo internacjonalny:
- angielskie solidne skórzane trzewiki i kapelusz z woskowanej bawełny,
- szwedzkie spodnie z solidnej i mocnej bawełnianej tkaniny typu moleskin - hunting&leisure
- bawarska marynarko-kurtka z wełnianego lodenu,
- amerykański sweter,
- hinduska bawełniana drukowana w motyw tygrysów - apaszka,
- irlandzkie dziergane rękawiczki,
- brezentowa torba na ramię no name i nie wiadomo skąd
- duńska skórzano-srebrna bransoletka,
- norweskie solidne wełniane skarpety.
Dwie pierwsze fotki z wczorajszego wieczora, a pozostałe dzisiaj rano.
pozdr.Vslv
wtorek, 27 marca 2012
żeglarsko-marynarsko
Witam,
mieszkając nad morzem nie sposób nie wpaść w pewnym momencie w klimaty marynistyczne. Szczególnie, że rozkręcająca się powoli wiosna zachęca do myślenia o różnych podróżach.
Nie jest to jednak czas i miejsce na stereotypowy letnio-promenadowy zestaw w postaci bawełnianej koszulki w biało-granatowe paski, bermudów i boat-shoes (żeglarskie mokasyny) na gołe stopy.
Wciąż jeszcze o poranku temperatura oscyluje około zera, pętają się różne mgły, a od morza powiewa lodowaty wiatr.
Tak więc na stopy trafiły solidne skórzane trzewiki, a ciepłotę zapewnia gruby wełniany żeglarski sweter uzupełniony solidną i ocieplaną marynarko-kurtką w kolorze navy-blue.
Nie może też zabraknąć nakrycia głowy. Tutaj po wielu latach dominacji różnych kapeluszy zacząłem różnicować i poszerzać asortyment. Pojawiły się berety, oficerska czapka szwedzkiej marynarki wojennej.
Tym razem jest to bawełniany kaszkiet w granatowym kolorze. Mam go już kilka lat i dotychczas spokojnie wisiał w biurze, jako "emergency" na kiepską pogodę.
Na wszelki wypadek dołożyłem też długi biały szalik, co o poranku nie było złym pomysłem.
Po południu trafi do "żeglarskiego" worka z długim paskiem na ramię.
W najbliższym czasie raczej nie trafię na wodę, jednak po portowych nabrzeżach mogę spokojnie wędrować nie obawiając się kiepskiej pogody. Chociaż w godzinach późniejszych ma świecić słońce, stąd też i okulary przeciwsłoneczne.
pozdr.Vslv
mieszkając nad morzem nie sposób nie wpaść w pewnym momencie w klimaty marynistyczne. Szczególnie, że rozkręcająca się powoli wiosna zachęca do myślenia o różnych podróżach.
Nie jest to jednak czas i miejsce na stereotypowy letnio-promenadowy zestaw w postaci bawełnianej koszulki w biało-granatowe paski, bermudów i boat-shoes (żeglarskie mokasyny) na gołe stopy.
Wciąż jeszcze o poranku temperatura oscyluje około zera, pętają się różne mgły, a od morza powiewa lodowaty wiatr.
Tak więc na stopy trafiły solidne skórzane trzewiki, a ciepłotę zapewnia gruby wełniany żeglarski sweter uzupełniony solidną i ocieplaną marynarko-kurtką w kolorze navy-blue.
Nie może też zabraknąć nakrycia głowy. Tutaj po wielu latach dominacji różnych kapeluszy zacząłem różnicować i poszerzać asortyment. Pojawiły się berety, oficerska czapka szwedzkiej marynarki wojennej.
Tym razem jest to bawełniany kaszkiet w granatowym kolorze. Mam go już kilka lat i dotychczas spokojnie wisiał w biurze, jako "emergency" na kiepską pogodę.
Na wszelki wypadek dołożyłem też długi biały szalik, co o poranku nie było złym pomysłem.
Po południu trafi do "żeglarskiego" worka z długim paskiem na ramię.
W najbliższym czasie raczej nie trafię na wodę, jednak po portowych nabrzeżach mogę spokojnie wędrować nie obawiając się kiepskiej pogody. Chociaż w godzinach późniejszych ma świecić słońce, stąd też i okulary przeciwsłoneczne.
pozdr.Vslv
poniedziałek, 26 marca 2012
K.YA PURE - misty morning
Witam
na początek stary, poczciwy Bob Marley - Mglisty poranek.
Nie bez przyczyny wybrałem ten klip. Ostatnie poranki, łącznie z dzisiejszym - są wyjątkowo mgliste.
Jednak jest tez inna przyczyna. Wędrówki po SH skutkują różnymi, czasami bardzo egzotycznymi znaleziskami. W weekend znalazłem bardzo ciekawe spodnie z niszowej argentyńskiej firmy K.YA PURE
A na zakończenie pozdrowienia od Szmamanki Aubriety i Haku-Rio
Vslv
na początek stary, poczciwy Bob Marley - Mglisty poranek.
Nie bez przyczyny wybrałem ten klip. Ostatnie poranki, łącznie z dzisiejszym - są wyjątkowo mgliste.
Jednak jest tez inna przyczyna. Wędrówki po SH skutkują różnymi, czasami bardzo egzotycznymi znaleziskami. W weekend znalazłem bardzo ciekawe spodnie z niszowej argentyńskiej firmy K.YA PURE
Od K.YA PURE |
K.YA PURE is a urban clothing brand espired by the cannabis culture and the gree life. Bound to the reggae music and the Andean shamanic prophecies. The inspiration is articulated to the collection with the stamp system.
K.YA palette is maintained in the colors of nature, by focusing on the four basic elements land, water, air and fire...
K.YA palette is maintained in the colors of nature, by focusing on the four basic elements land, water, air and fire...
Odwołanie się do natury, szamanizmu andyjskiego i czterech elementów: ziemia, woda, powietrze i ogień - nie budzi we mnie wątpliwości.
Pozostaje cannabis. Mam pełną świadomość, że różnego rodzaju używki łączą się nierozerwalnie z historią człowieka. Były od zawsze i są używane do teraz w najprzeróżniejszych celach i właściwie dopiero biały człowiek w ostatnich dekadach sprowadził je do nadużywania. No powiedzmy z małymi wyjątkami.
Nie jestem zwolennikiem totalnej penalizacji, lecz również nie jestem zwolennikiem totalnego dostępu. Daleko jest mi do "ideologii" Palikota - w sam raz uważam go za medialną wydmuszkę i osobę wyjątkowo łatwo zmieniającą poglądy.
A same używki ... hmmm... używanie łatwo może się zmienić w nadużywanie, a używka staje się celem samym w sobie i protezą aktywnej rzeczywistości.
Tak, czy inaczej te spodnie weszły do mojej kolekcji, a zestaw dedykuję Jormungand - Jamajski Natural z pięknymi dredami. Zdarzało nam się, czasami zażarcie dyskutować na te tematy i chyba dochodziliśmy do porozumienia.
A na zakończenie pozdrowienia od Szmamanki Aubriety i Haku-Rio
Vslv
niedziela, 25 marca 2012
szaro i zimno
Subskrybuj:
Posty (Atom)