Do napisania tego posta zabierałem się już od pewnego czasu. Wreszcie otrzymałem odpowiedni impuls, czyli na początek cytat z blogu:
DOBRY WIZERUNEK MONIKI O-Z
Mój dzisiejszy strój obfituje w markowe ciuchy, ale zanim zaczniecie mi zazdrościć, to Was pocieszę, że to taki luksus dla ubogich. Prawda jest taka, że moje najfajniejsze ciuchy pochodzą z lumpeksów i zwykle nie przekraczają kwoty 10 zł. Niestety nie zawsze tak było. Jakieś półtora roku temu wydawałam spore pieniądze na g....niane rzeczy z sieciówek. Oczywiście większość z tych rzeczy już wylądowała w śmietniku, albo jest strojem bardzo podomowym ;-)[...] ciąg dalszy w poście Luksus dla ubogich
Paradoksalnie najłatwiej jest się ubrać, gdy ma się bardzo dużą, lub relatywnie małą kasę przeznaczoną w budżecie na stroje.
W obu przypadkach pieniądze nie odgrywają najważniejszej roli, liczy się przede wszystkim własny styl i umiejętność wyboru.
Cechą rzeczy z wyższej półki jest zazwyczaj bardzo dobra jakość tekstyliów - tkaniny przeważnie wykonane są z naturalnych i wyselekcjonowanych włókien: wełna, jedwab, len i lepszej jakości bawełna; używane są również sztuczne włókna o parametrach zbliżonych do naturalnych, jak np. rayon.
Powoduje to, że ubrania po prostu dobrze się układają i mają dużą trwałość.
Do tego można dołożyć dobrze opracowane procesy farbowania i uszlachetniania tkanin, oraz niezależnie dobry krój i bez zbędnych oszczędności na wysokim poziomie proces produkcji.
Przy tym wszystkim globalna oferta jest bardzo zróżnicowana i pozwala zaspokoić najbardziej wybredne gusty i różne style. Wpływ mody jest widoczny, jednak często niekoniecznie dominujący.
Wszystko to w ramach swoistego recyclingu - w ograniczonym zakresie pod względem rozmiarówki "spada" na najniższą półkę w postaci outletów, secondhandów, e-sklepów itp.
Zazwyczaj za symboliczną cenę, przy odrobinie cierpliwości i szczęścia możemy znaleźć różne elementy ubioru zgodne z preferowanym przez nas stylem. Pozostawanie w tyle za modą rekompensowane jest stylem połączonym z wysoką jakością i dobrym wyglądem. Rzeczy są trwałe, nie zmieniające wyglądu i koloru.
Zaoszczędzone dzięki takim zakupom pieniądze można przeznaczyć na różne dodatki, jak dobre obuwie, nakrycia głowy, szaliki, apaszki itp. nadające elegancki wygląd.
Tak naprawdę najtrudniej jest się ubrać dysponując średnią kasą - zresztą jest to element psychologiczny:
- nie sięgamy na najniższą półkę - przecież nie będę się grzebał w szmatach, oraz co inni pomyślą,
- na najwyższą półkę nie jest nas stać, więc sięgamy po podróbki o zbliżonym wyglądzie - niestety zazwyczaj o kiepskiej jakości,
- średnia półka dla większego zbytu stale zmienia swój wygląd, czyli tzw. podążanie za modą - na wypracowanie stylu nie ma czasu.
Ponadto na średnie półce możemy znaleźć atrakcyjne pod względem wyglądu wyroby, niestety dla obniżenia ceny szyte z kiepskich tekstyliów i bez zachowania odpowiednich reżimów technologicznych. Barwniki są nietrwałe, a całość szybko traci atrakcyjny wygląd.
Oczywiście rzeczy z średniej półki, też w ramach recyclingu spadają na najniższą półkę - to właśnie powoduje, że trzeba umieć szukać tego co naprawdę jest dobre.
Ja też przez wiele lat byłem "średniakiem" zaopatrując się w sieciówkach i podobnych miejscach. Zawsze też doskwierała mi jakość wyrobów i w sumie uboga szafa.
Mniej więcej trzy lata temu w Świnoujściu powstał nowy sh zaopatrzony w duża ilość odzieży przywiezionej w kontenerach z USA. Były tam zarówno rzeczy nowe jak i używane. Zajrzałem tam i otworzył się przede mną świat naprawdę dobrych wyrobów.
Szybko też opanowałem metodę selekcji - przede wszystkim jakość tekstyliów i głównie włókna naturalne. W tej chwili przez sam dotyk rozpoznaję dobre tkaniny.
Kolejno oczywiście krój i kolorystyka. Na końcu ewentualnie metka, która zresztą po sprawdzeniu firmy w necie zazwyczaj jest miłym zaskoczeniem - chociaż nie ma to pierwszoplanowego znaczenia.
Szafa pęka w szwach, a ja wypracowałem sobie styl jako mieszankę tradycji i nowoczesności w klimatach kolonialnych, Indiany Jonesa itp. Inspiracją są dla mnie również rosyjskie filmy z kostiumami z pierwszej połowy poprzedniego stulecia.
Od jakiegoś czasu mniej lub bardziej intensywnie pisywałem na Golden Line, jednak zazwyczaj wszystko tam tonie w dziesiątkach nieistotnych komentarzy.
Przez przypadek trafiłem na
Szafę Sztywniary i następnie na
Polskie Szafy.
Założyłem własny i oto jestem.
No i jeszcze jedno - kolejne odsłony strojów jakie tutaj prezentuję nie są tworzone dla potrzeb bloga - to jest tylko swoista dokumentacja tego jak się zazwyczaj ubieram.
Chociaż - nie powiem - fakt dokumentowania jest pewną stymulacją i trochę podkręca troskę o swój wygląd.
pozdr.Vslv
p.s. absolutnie akceptuję przyjęty w "sieci" zwyczaj pisania do siebie po imieniu bez dodatkowej formy pani/pan. Wiek tutaj nie ma żadnego znaczenia :))))
Vslv