wtorek, 17 listopada 2009

Jak się ubrać, gdy nie ma kasy

Do napisania tego posta zabierałem się już od pewnego czasu. Wreszcie otrzymałem odpowiedni impuls, czyli na początek cytat z blogu: DOBRY WIZERUNEK MONIKI O-Z
Mój dzisiejszy strój obfituje w markowe ciuchy, ale zanim zaczniecie mi zazdrościć, to Was pocieszę, że to taki luksus dla ubogich. Prawda jest taka, że moje najfajniejsze ciuchy pochodzą z lumpeksów i zwykle nie przekraczają kwoty 10 zł. Niestety nie zawsze tak było. Jakieś półtora roku temu wydawałam spore pieniądze na g....niane rzeczy z sieciówek. Oczywiście większość z tych rzeczy już wylądowała w śmietniku, albo jest strojem bardzo podomowym ;-)[...] ciąg dalszy w poście Luksus dla ubogich

Paradoksalnie najłatwiej jest się ubrać, gdy ma się bardzo dużą, lub relatywnie małą kasę przeznaczoną w budżecie na stroje.
W obu przypadkach pieniądze nie odgrywają najważniejszej roli, liczy się przede wszystkim własny styl i umiejętność wyboru.
Cechą rzeczy z wyższej półki jest zazwyczaj bardzo dobra jakość tekstyliów - tkaniny przeważnie wykonane są z naturalnych i wyselekcjonowanych włókien: wełna, jedwab, len i lepszej jakości bawełna; używane są również sztuczne włókna o parametrach zbliżonych do naturalnych, jak np. rayon.
Powoduje to, że ubrania po prostu dobrze się układają i mają dużą trwałość.
Do tego można dołożyć dobrze opracowane procesy farbowania i uszlachetniania tkanin, oraz niezależnie dobry krój i bez zbędnych oszczędności na wysokim poziomie proces produkcji.
Przy tym wszystkim globalna oferta jest bardzo zróżnicowana i pozwala zaspokoić najbardziej wybredne gusty i różne style. Wpływ mody jest widoczny, jednak często niekoniecznie dominujący.
Wszystko to w ramach swoistego recyclingu - w ograniczonym zakresie pod względem rozmiarówki "spada" na najniższą półkę w postaci outletów, secondhandów, e-sklepów itp.
Zazwyczaj za symboliczną cenę, przy odrobinie cierpliwości i szczęścia możemy znaleźć różne elementy ubioru zgodne z preferowanym przez nas stylem. Pozostawanie w tyle za modą rekompensowane jest stylem połączonym z wysoką jakością i dobrym wyglądem. Rzeczy są trwałe, nie zmieniające wyglądu i koloru.
Zaoszczędzone dzięki takim zakupom pieniądze można przeznaczyć na różne dodatki, jak dobre obuwie, nakrycia głowy, szaliki, apaszki itp. nadające elegancki wygląd.

Tak naprawdę najtrudniej jest się ubrać dysponując średnią kasą - zresztą jest to element psychologiczny:
- nie sięgamy na najniższą półkę - przecież nie będę się grzebał w szmatach, oraz co inni pomyślą,
- na najwyższą półkę nie jest nas stać, więc sięgamy po podróbki o zbliżonym wyglądzie - niestety zazwyczaj o kiepskiej jakości,
- średnia półka dla większego zbytu stale zmienia swój wygląd, czyli tzw. podążanie za modą - na wypracowanie stylu nie ma czasu.
Ponadto na średnie półce możemy znaleźć atrakcyjne pod względem wyglądu wyroby, niestety dla obniżenia ceny szyte z kiepskich tekstyliów i bez zachowania odpowiednich reżimów technologicznych. Barwniki są nietrwałe, a całość szybko traci atrakcyjny wygląd.

Oczywiście rzeczy z średniej półki, też w ramach recyclingu spadają na najniższą półkę - to właśnie powoduje, że trzeba umieć szukać tego co naprawdę jest dobre.

Ja też przez wiele lat byłem "średniakiem" zaopatrując się w sieciówkach i podobnych miejscach. Zawsze też doskwierała mi jakość wyrobów i w sumie uboga szafa.
Mniej więcej trzy lata temu w Świnoujściu powstał nowy sh zaopatrzony w duża ilość odzieży przywiezionej w kontenerach z USA. Były tam zarówno rzeczy nowe jak i używane. Zajrzałem tam i otworzył się przede mną świat naprawdę dobrych wyrobów.
Szybko też opanowałem metodę selekcji - przede wszystkim jakość tekstyliów i głównie włókna naturalne. W tej chwili przez sam dotyk rozpoznaję dobre tkaniny.
Kolejno oczywiście krój i kolorystyka. Na końcu ewentualnie metka, która zresztą po sprawdzeniu firmy w necie zazwyczaj jest miłym zaskoczeniem - chociaż nie ma to pierwszoplanowego znaczenia.
Szafa pęka w szwach, a ja wypracowałem sobie styl jako mieszankę tradycji i nowoczesności w klimatach kolonialnych, Indiany Jonesa itp. Inspiracją są dla mnie również rosyjskie filmy z kostiumami z pierwszej połowy poprzedniego stulecia.

Od jakiegoś czasu mniej lub bardziej intensywnie pisywałem na Golden Line, jednak zazwyczaj wszystko tam tonie w dziesiątkach nieistotnych komentarzy.
Przez przypadek trafiłem na Szafę Sztywniary i następnie na Polskie Szafy.

Założyłem własny i oto jestem.

No i jeszcze jedno - kolejne odsłony strojów jakie tutaj prezentuję nie są tworzone dla potrzeb bloga - to jest tylko swoista dokumentacja tego jak się zazwyczaj ubieram.
Chociaż - nie powiem - fakt dokumentowania jest pewną stymulacją i trochę podkręca troskę o swój wygląd.

pozdr.Vslv

p.s. absolutnie akceptuję przyjęty w "sieci" zwyczaj pisania do siebie po imieniu bez dodatkowej formy pani/pan. Wiek tutaj nie ma żadnego znaczenia :))))
Vslv

9 komentarzy:

  1. Vislavie, trudno się z Panem nie zgodzić. Większość dostępnych przeciętnemu Polakowi sklepów oferuje tandetę. Jako przedstawicielce średniej klasy średniej pozostają mi albo sieciówki albo sh, do których powróciłam niedawno. Obecnie większość mojej szafy to "łupy" z sh i czuję się wyjątkowo dobrze ubrana - tym bardziej, że preferuję styl niebanalny :) Pozostaje jeszcze kwestia niechęci dużej części społeczeństwa do "grzebania w starych szmatach" ale mam nadzieję, że to się zmieni. W końcu na tak podziwianym przez nas "Zachodzie" to normalna sprawa a nawet moda, związana z zachowaniami proekologicznymi itp.
    pozdrawiam serdecznie
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam Pana zdanie, tak jak i poprzednio poparłam analogiczny wywód na blogu Moniki. Jeżeli mogę dodać coś od siebie - metka sygnalizująca półkę jest faktycznie miłym dodatkiem, jednak bez żadnego znaczenia. Gdyby ciuch mi się nie podobał, to i tak bym nie kupiła, nawet za 1 zł ;) Bardziej bawi mnie fakt dostępu do wielu różnych stylów i marek, jak również możliwosć ich miksowania, a nawet używania wbrew pierwotnemu zamysłowi twórcy (pozdrawiam Goka Wana). Wychodzę z najprostszego założenia - jeżeli coś należącego wcześniej do innej osoby wylądowało w lumpie, podoba mi się i nadal wygląda dobrze, to jest własnie TO.
    Ach, i nie bez powodu napisałam o zabawie - nie dorabiam do tego żadnej ideologii, ciuchy i blog są dla mnie po prostu rozrywką, chociaż osadzoną w realiach, bo prezentuję ubrania które faktycznie noszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od zawsze powtarzam, że jakość materiałów i dodatki tworzą całość, metka dopiero "zaś".
    Dlatego kupuję głównie na allegro (poliestrom mówimy pa) i w SH.

    Dziękujemy, że Pan jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Vislavie - kamień z serca, że możemy śmiało bez "per pan" się do Ciebie zwracac. :)
    Zostaje mi podzielic Twoje zdanie . Tzw. "średniak" to dopiero ma prawdziwe pole do popisu. Nie sztuką jest podążac za trendami (, które zmieniają się jak w kalejdoskopie) sztuką jest trzymac się swojego stylu. A przede wszystkimi taki wypracowac :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli przez "najniższą półkę" rozumiemy ubrania używane, to da się już zauważyć, że coraz mniej osób postrzega to jako śmieci i szmaty. Wnioskuję to szczególnie po tym, że moja mama, osoba z natury nieprzekonywalna, przełamała swoją niechęć do sklepów tego typu :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki za udzial w moich dzisiejszych rozwazaniach na temat miejsca ciuchow w 'zrownowazonym stylu zycia' (zeby nie powiedziec sustainable living). Mieszkajac w Paryzu mam okazje obcowac stosunkowo blisko z 'najwyzsza polka' i im dluzej to trwa tym bardziej oczywisty staje sie brak glebszego sensu w jej funkcjonowaniu. Mam na mysli ciuchy, ktorych kosmiczne ceny nie sa juz proporcjonalne do jakosci wykonania (przeswietnej) ale wynikaja z metki, designu, lokalizacji butiku etc. Jakie potrzeby zaspokajaja nabywcy tych prestizowych kubrakow?
    Podzielam z Toba model porzadne ciuchy z drugiego obiegu + nowe porzadne dodatki. O ile te drugie sa w cenie przekladajacej sie na jakosc i nie sa dla mnie dostepne w wersji uzywanej, ktora zdecydowanie preferuje ze wzgledow ideowych i finansowych.

    Przyjemnie inspirujacy kawalek wirtualnej przestrzeni. Gratuluje i pozdrawiam,

    Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam
    # Olga - stosunek do "grzebania w starych szmatach" zmienia się stopniowo, tak jak stopniowo ewoluują same sh. Większa ilość takich przybytków i konkurencja na rynku spowodowała, że stopniowo przekształcają się w formę butików z dobrze wyeksponowanym i poddanym wstępnej selekcji towarem, przy równocześnie zachowanej atrakcyjnej niskiej cenie.
    # Klamoty - również dla mnie ubieranie się i styl to dobra zabawa przełożona na rzeczywistość.
    # Biurowa - dziękuję za aktywne wspomaganie mojego blogu :)) co do samych zakupów preferuję bezpośrednie w sh ze względu na "dotykową" wstępną selekcję tkanin.
    # Ania - tak
    # Killercola - tak jak wcześniej napisałem zmiana wizerunku sh powoduje inne podejście do zakupów w tych miejscach
    # Magdalena - zgadzam się "najwyższa" i "średnia" półka mają wiele wspólnego i w sam raz jakość nie jest najważniejsza. Dodatki z drugiego obiegu - oczywiście TAK. Jednak w swojej dotychczasowej praktyce w dziale męskim nie spotkałem zbyt wiele atrakcyjnych rzeczy z mojego punktu widzenia.
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi miło, że mój post był impulsem do stworzenia tak ciekawego i mądrego tekstu :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam dziś na Twojebo bloga - Świetny. Styl, jaki preferujesz jest ciekawy i bardzo dopracowany w szczegółach - sama podobnie się ubieram, tylko w damskim wydaniu.
    Zgadzam się także z opinią, że wysokiej jakości ciuchy znajdzie się w super sklepach oraz w lupeksach - moje wełniane płąszcze, marynarki, ba nawet 30 par kozaków, za którymi przepadam są z lumpeksu.
    Tak trzymaj Wiesław! Od dziś masz nową fankę!

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv