Czasami w biurze bywa nie mniej zimno niż na zewnątrz, ponieważ:
- jeszcze nie zaczął się sezon grzewczy,
- oszczędzamy na wszystkim,
- grzejemy, a i tak jest zimno.
Nie chcemy "psuć" sobie wizerunku wełnianym narciarskim golfem, lub nie lubimy swetrów - wtedy dobrym rozwiązaniem jest koszula z cienkiej wełnianej tkaniny.
Faktem jest, że znalezienie czegoś takiego - nie wyglądającego na kraciastą koszulę drwala nie jest proste w naszych sklepach. Sprzedający zazwyczaj wzruszali ramionami na tak dziwne "zachcianki" i oferowali mi bawełniane flanelowe koszule w kratę.
Pewnego dnia w jednym z szmateksów znalazłem dwie włoskie koszule - szarą i niebieską w oryginalnym fabrycznym opakowaniu za symboliczną złotówkę.
Oczywiście nabyłem obie.
Pasują zarówno do wełnianej tweedowej kamizelki:
jak i do wełnianej marynarki:
aby stopy nie marzły dołożyłem cienkie wełniane skarpetki:
pozdrowienia Wiesław
p.s. fotki zrobiłem w kapeluszu - wskutek fryzjerskich eksperymentów Szamanki Aubriety wyglądam jak Yul Brynner, a jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego nowego wizerunku.
Piękne te buty. Uwielbiam takie marynarki.
OdpowiedzUsuń