Po wyczerpującym i pełnym wrażeń zwiedzaniu farmy motyli udaliśmy się w drogę powrotną. Po zakupieniu różnych wiktuałów w markecie udaliśmy się do małej wioski rybackiej nad zalewem - Kamminke.
Wieś ta ma bardzo długą historię - pierwsze zapisane informacje o tym miejscu są sprzed tysiąca lat.
Duża ilość małych domków ulokowana jest na wzgórzach, a pomiędzy są wyjątkowe wąskie drogi - z naprzeciwka.dwa samochody osobowe mają kłopoty, aby się wyminąć
Ulokowaliśmy się nad samym zalewem kontemplując wyjątkową ciszę przerywana wyłącznie śpiewem ptaków. Mieliśmy też odwiedziny miejscowego tubylca, który na smutno i z dużą ilością wina uczestniczył w stypie po występach niemieckiej piłkarskiej drużyny. Było przyjaźnie, chociaż z małą ilością słów. Konwersację prowadziła MariaM, jedyna w naszym gronie trochę mówiąca w tym języku. Pozostali jesteśmy anglojęzyczni plus, natomiast tubylec był wyłącznie niemieckojęzyczny minus ze względu na ilość spożytego wcześniej wina.
pozdr.Vslv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv