w ramach obchodów letniego przesilenia, w planie było również wypuszczenie świecących i latających lampionów. MariaM przywiozła gotowych pięć sztuk z Poznania, więc DIY okazał się zbędny.
Niestety wiał silny wiatr i operacja okazała się trudną do przeprowadzenia. Chowaliśmy się za wiatraczkiem i odpalaliśmy lampion. Powoli wypełniał się ciepłym powietrzem i unosił do góry. Niestety chwilę później wiatr zamieniał go w formę pikującego myśliwca i atakującego turystów i plażę.
Po dwukrotnym odpaleniu pierwszego daliśmy sobie spokój z pozostałymi. Natomiast, jak dmuchało można zobaczyć na króciutkim filmiku.
pozdr.Vslv
Zestrzelony Zeppelin na 6 zdjęciu świetny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ernestson
raczej zdmuchnięty :-) chociaż wygląda, jak rakietoplan :-) udało mu się przelecieć dwa raz niezbyt długi odcinek i przetrwał. Natomiast wczoraj pofrunął daleko w przestworza.
Usuńpozdr.Vslv
Piękne te lampiony..
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wiatr próbował robić konkurencję fletowi Aubriety, a tak chciałam posłuchać wiatru w jej flecie...
Pozdrawiam
We flecie i igilu Aubriety mieszka cały świat ptaków i zwierząt. Niestety zazdrosny morski wiatr, wysłany chyba przez samego złośliwego Posejdona - skutecznie powstrzymał rozwinięcie skrzydeł. Byliśmy na styku nieba, lądu i morza.
Usuńpozdr.Vslv