Taki trochę bardziej początek zimy przywitałem na kolorowo. Chociaż w sam raz na wyspie Uznam tej zimy prawie nie widać - popruszyło trochę śniegu i temperatury spadły lekko poniżej zera, a wieczorem i do rana praktycznie odwilż.
Poza dotychczas nie pokazywana kurtką, reszta stroju została skompletowana ze znanych już elementów: oliwkowy filcowy kapelusz, jasne bawełniane bryczesy, żółty szalik, granatowy jedwabny fular, czerwone wełniane polo, czarne szelki (tych nie pokazywałem), czarne skórzane "oficerki"
Tym razem kolejno zakładane "warstwy" w różnych kolorach.
Granatowa kurtka z zewnątrz pokryta jest jakąś hi-tech tkaniną, od wewnątrz niezbyt grube ocieplenie. Nie jest to z pewnością model używany przez polarników i himalaistów :) - jednak wystarczająco ciepła.
Ptaszek też przystroił się na kolorowo.
No i czas pomyśleć o kolejnym nadchodzącym pracowitym tygodniu.
pozdr.Vslv
Aż się cieplej robi jak sie patrzy na takie kolorki!
OdpowiedzUsuńM.
Cóż, w Krakowie również zima właściwie nieobecna. Wczoraj mignęła tak szybko, że nawet jej drogowcy nie zauważyli ;) Jakież to musiały być czasy, gdy jeździło się saniami do Szwecji. (Może lepiej nie wiedzieć;))
OdpowiedzUsuńRozglądałam się dziś w autobusie, i naprawdę - niewielu mężczyzn ma taką fantazję do kolorów. Pozdrawiam.
Miły akcent podczas szarej jesieni :)
OdpowiedzUsuń