Krótki spacer po miejscowości Anklam i po drodze ciekawe spotkanie. Na bocznej uliczce natknąłem się na czarnego kota z białym krawatem - całkiem podobnego do naszego urwisa Haku:.
Spojrzałem i powiedziałem do niego:
- Cześć Kocie!
odpowiedział całkiem przyjaźnie i rezolutnie:
- Miau!
pomrugaliśmy sobie w tajnym języku kotów i każdy poszedł w swoją stronę.
Sfotografowałem zabytkowy młyn w swojskim stanie i reszta wieczora to leniwe bytowanie.
W porcie stały barki ze złomem, przepłynął wyjątkowo długi luksusowy rzeczny statek pasażerski, kierowcy trucków z drewnem skakali dla rozrywki i ochłody do kanału portowego, dalej chłopaki łowili ryby. Taki fajny i spokojny letni wieczór, tylko na horyzoncie zbierało się na burzę.
śliczne zdjęcia, niesamowite światło musialo być. pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń