wtorek, 13 sierpnia 2013

dżdżysty poranek na dzikiej plaży niedaleko Stolpe

Noc przeszła spokojnie - nie było zbyt zimno, a i nie dmuchało zbyt bardzo. Obudziłem się, jak zwykle wcześnie rano. Wystarczająco wcześnie, aby zobaczyć wschodzące słońce.
Niestety równocześnie zaczął siąpić deszczyk. Chwilę później niebo zasnuło się chmurami i zerwał się silny wiatr z południowego-zachodu. Deszcz przeszedł w regularny - od czasu do czasu było słychać grzmoty i błyskało się na południowym-zachodzie.
Pogoda w żaden sposób nie nadawała się na pływanie i wiosłowanie na desce. Również stan zalewu nie nastrajał optymistycznie ze względu na fale i momentami pojawiające się białe grzywacze.
Dość długi odcinek brzegu jest bardzo urozmaicony przy równoczesnym braku dostępu do brzegu ze względu na pas trzcin. Taki nawietrzny brzeg poprzetykany prostopadle ustawionymi rybackimi sieciami jest bardzo nieprzyjazny.

Ryzyko byłoby zbyt duże - pozostawało czekać na poprawę pogody. Nie wiadomo zresztą, jak długo.
Po obfitej kolacji nie byłem głodny. Zresztą rano zazwyczaj nie jadam, nie mam takiej potrzeby.

Od biedy mogłem pozostać w tym miejscu jeszcze jedną noc. Miałem w zapasie dwa duże ziemniaki i pół torebki zupy instatnt. Gorzej było z tytoniem na skręty, a papierosy już się dawno skończyły.

Zaparzyłem kawę i czekałem od czasu do czasu wychodząc na brzeg w kroplach deszczu wypatrując zmiany pogody.

W godzinach południowych wiatr osłabł, burze gdzieś tam sobie powędrowały. Woda trochę się uspokoiła.
Pojąłem decyzję: startuję. Błyskawicznie zwinąłem obozowisko i spakowałem bagaże. Po kilkunastu minutach byłem na wodzie. Trochę bujało, ale nie było tak źle. Miałem dużąszansę znaleźć się wieczorem w Kamminke.














2 komentarze:

  1. Hej!

    Wiesz, to jednak trzeba mieć sporo samozaparcia i odwagi by odjąć się takiej wyprawy. Do przygody w ogóle trzeba mieć odwagę i nutkę szaleństwa, tak mi się wydaje. Stąd też mój podziw.

    Nie wiedziałem, że palisz. Jakiego tytoniu używasz, jeśli to nie tajemnica? Poza tym, on Ci służy tylko jako substytut zwykłych papierosów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Do przygody na początku trzeba mieć na początku sporo samozaparcia. To jest ten etap za którym niezbyt przepadam: planowanie, zbieranie, pakowanie, organizowanie, przepakowywanie itd....
      Chociaż mam przyjaciół żeglarzy co to przez całe życie budują, remontują, przygotowują i marzą o przygodach.

      Dla mnie przygoda zaczyna się od tego pierwszego prawdziwego kroku rozpoczynającego faktycznie nowy projekt. Chociażby pierwsze uderzenie fali o burtę łódki.
      Z pewnością jest potrzebna nutka szaleństwa i chęć poniesienia ryzyka.
      A sama odwaga hmmm... ta się zawsze przeplata ze strachem i niekoniecznie jest wymagana.

      Palę, chociaż w swoich relacjach wyjątkowo rzadko to pokazuję. Nie ma powodu do dumy, a fotek dymkiem z papierosa nie potrzebuję ubarwiać.
      Palę ostatnimi czasy granatowe (czarne) cienkie Marlboro.
      Tytoń i bibułki są tylko zapasem na co dzień nie używanym. Nie mam ulubionej marki, zazwyczaj wybieram coś taniego.
      Jedyny tytoń rzeczywiście dobry, jaki mi sie trafił to kupiony w Niemczech w ubiegłym roku na rowerowo-rolkowej wyprawie, marki Camel.
      Niestety w Polsce go nie ma w sprzedaży - przynajmniej w mojej okolicy.

      Usuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv