Relacji z mojej wyprawy ciąg dalszy. Po wyczerpującym fizycznie i szarpiącym nerwy ze względu na wysoką falę przejściu cieśniny - wszedłem na rzekę Pianę. Miałem nadzieję na szybkie wejście do klubu wioślarskiego w Anklam.
Niestety blisko to jest na mapie. W naturze na wodzie bywa różnie i zazwyczaj znacznie dalej niż nam się wydaje.
W końcu już wyraźnie zmęczony dotarłem na miejsce. Tam czekał na mnie prezes klubu Peter.
Miłe przywitanie, wypiliśmy po butelce piwa i zostałem sam na nocleg.
Jeszcze wieczorny spacer po mieście, zapakowanie sprzętu do hangaru i wreszcie mogłem spokojnie usiąść na pomoście i leniwie gapić się na rzekę oraz portowe otoczenie.
Fajna fotorelacja, ciekawa jestem cd... tej wyprawy!
OdpowiedzUsuńZycze dobrej pogody
i pozdrawiam