Kolejna wyprawa tego lata -2013.
Tym razem trzydniowa z córą Karolą rowerami, na wiosłach i pieszo w rejonie jeziora Schmollensee na wyspie Uznam.
Niestety pochłonięta pracą naukową nad laserami, światłowodami i nie wiadomo czym jeszcze - Karolina niezbyt często bywa na rodzinnej wyspie. Udało się jednak znaleźć okienko pomiędzy jej wyjazdem do Tampere w Finlandii i dziś w nocy do Kopenhagi.
Podstawowym celem wyprawy była oczywiście dobra zabawa i zwiedzanie różnych ciekawych zakątków wyspy Uznam.
Byłe też różne inne, niekoniecznie poboczne.
I etap to przetransportowanie desek na przystosowanych do tego celu przyczepkach rowerowych do miejscowości Sellin nad jeziorem Schmollensee. Do pokonania mieliśmy około 16 kilometrów po różnych drogach: ścieżkach leśnych, trasach rowerowych, drogach polnych raczej unikając dróg publicznych.
Przy okazji przetestowanie możliwości transportu desek na dalsze odległości z wykorzystaniem rowerów.
System mocowań i "wydolność" przyczepek były bez zarzutu. Najwięcej kłopotów było z przejechaniem miejscowości Heringsdorf z jej wąskimi uliczkami i chodnikami. Zestawy są długie: mój ma około 7 metrów, natomiast Karoliny niecałe 6 metrów. Widok dla postronnych jest dość egzotyczny.
Startowaliśmy z gościnnego Fortu Anioła w Świnoujściu. Dzięki uprzejmości Piotra i Małgorzaty właśnie tam przetrzymuję swoje wyposażenie. Poza deskami zabieraliśmy wyposażenie obozowiska, prowiant, zapas wody i inne drobiazgi.
Na trasie przydatny był mój nowy nabytek Samsung Xcovery wstrząso i wodoodporny smartfon z zainstalowaną aplikacją Maps with me. Jadąc po różnych polnych drogach i leśnych ścieżkach czasami można mieć wątpliwości na nieznakowanych skrzyżowaniach.
Na miejsce dotarliśmy późnym popołudniem. Na dość bezludnym campingu znaleźliśmy fajne miejsce na rozłożenie obozowiska i dostęp do jeziora. Z miejscami do obozowania nie jest tak źle, natomiast zejścia do wody są bardzo nieliczne. Większość brzegów nad zalewem i jeziorami na wyspie Uznam jest porośnięte szerokimi pasami trzcin - nie do przebycia bez nadzwyczajnych środków i nakładu pracy.
Po rozłożeniu obozowiska i rozstawieniu "namiotu" oczywiście wybraliśmy się na pierwsze pływanie po jeziorze, aby zobaczyć z wody zachód słońca.
oczywiście będzie ciąg dalszy relacji z tej wyprawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv