poniedziałek, 4 kwietnia 2011

niedzieli ciąg dalszy

Witam,

w godzinach popołudniowych zrobiło się wyjątkowo ciepło. Można powiedzieć, że bardziej letnio niż wiosennie. Wbiłem się w lekkie ciuszki i powędrowałem do Aubriety do kwiaciarni. W planie był obiad na mieście (zrealizowany) i spacer na plażę w porze zachodu słońca. Do tego trochę fotek mdo wykonania i koncert o zmierzchu.
Niestety dochodząc do plaży okazało się, że lato zmieniło się w ostatki zimy. Wyszły chmury, od morza ciągnął paskudny lodowaty wiatr. Kilka fotek i uciekliśmy do domu.

Aubrieta w gustownym "mongolskim" kapelusiku.

Późnym wieczorem za oknami zaszalał ulewny deszcz. Wydawało się, że niedziela dobiega do swojego szczęśliwego końca. Około dwudziestej drugiej zadzwonił telefon, czego zresztą wyjątkowo o tej porze nie lubię. Okazało się, że na łączu jest Tadeusz Zieliński - malarz ze Świnoujścia. Zakomunikował: właśnie pojawił się Ruda i mamy natychmiast przybyć do pracowni.
Dla wyjaśnienia: Ruda, czyli Rudolf Krautschneider jest znanym czeskim żeglarzem, pisarzem, podróżnikiem, drwalem, animatorem działań wszelakich, dobrą duszą Domów dziecka i innych pokrzywdzonych przez pokręcony los. Postać wyjątkowa barwna i dusza każdego towarzystwa, jego opowieści nie mają końca. W sam raz przelotnie wpadł do Świnoujścia w drodze na Martynikę.
Tam stoi jego żaglowiec Victoria czekający na kolejny rejs poprzez Atlantyk do Europy.

Przyjaźnimy się od wielu lat - co oznacza, że wbiliśmy się w ciuszki i w strugach deszczu dobrnęliśmy do taksówki. Po dziesięciu minutach dotarliśmy do pracowni Tadeusza, aby spędzić nieoczekiwanie fascynujący wieczór przeciągnięty do drugiej w nocy.
Opowieści i dyskusje, wspomnienia z różnych projektów i spotkań. Wszystko było przeplatane piosenkami w języku czeskim i polskim, wykonywanymi na zmianę przez Rudę i Tadzia.

Zamieszczam garść fotek, tylko w bardzo wielkim przybliżeniu oddających atmosferę tego spotkania. Przy okazji podziękowania dla Tadeusza za telefon i przywołanie nas do siebie.


Ruda - Rudolf Krautschneider
Tadeusz Zieliński

pozdr.Vslv

12 komentarzy:

  1. Fajna atmosfera, widac to nawet na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Mr.V,
    luz, swoboda i atmosfera są najważniejsze. Co zresztą niedawno wpisałem na Twoim blogu :-)

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  3. Zestaw "Panama" (białe spodnie, ceglasta marynarka, kapelusz) - kapitalny! Lato jest już blisko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Mosze,

    z rosnącymi temperaturami, lekkie zestawy będą się pojawiać. Zresztą lepiej pokazane, tym razem dmuchało.
    Aktualnie mam dwie wełniane marynarki w wersji "letniej", czyli z częściową podszewką. Ta ceglasto-łososiowa do takich należy.
    Również uzupełniam stan posiadania o cienkie "popelinowe" spodnie.

    To była pierwsza wiosenna jaskółka. Na dni bezdeszczowe i cieplejsze wchodzi już panama.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  5. toż to magia!

    najważniejsze to mieć obok siebie odpowiednich ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna pracownia, tętni życiem, iskrzy się łagodną, ale pewną radością ze spotkania. Nie wiedziałam, że w Świnoujściu jest tak intrygujący malarz. Dajcie cynk, kiedy wystawia swoje prace.

    Tin

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,

    # Pannakolczykowa - przy swojej otwartości na świat i ludzi - poznałem masę fascynujących osób z Polski i innych krain. To też jest istotna część naszego życia.

    # Tin - bardzo ciekawa osoba, a pracownia jest w egzotycznym miejscu.
    XIX wieczna część fortyfikacji Fortu Zachodniego w Świnoujściu,
    Stąd właśnie te łukowate sufity widoczne na fotkach.
    Damy cynk :-)

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, że spotkanie było udane, sceneria przepiękna, "nieudawana", niezepsute ceglane ściany i piękne przekwitłe tulipany. Pozdrawiam Lila SK

    OdpowiedzUsuń
  9. No a mojego komentarza nie ma! Komputer zrobil psikusa!!!

    Bylo o wilkach morskich o tym, ze zazdroszcze takich przyjaciol, atmosfery i bardzo podoba mi sie wnetrze w ktorym siedzicie wszyscy!

    Impreza musiala byc udana!

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,

    # Lila SK - wnętrze zostało wyremontowane i zaaranżowane zgodnie z klimatem budowli, z czasem "obrosło" w różne gadżety i pamiątki.
    Wszystko jednak nie jest inscenizacją, lecz żyjącymi wnętrzami. Co zresztą widać po tulipanach.

    # Wildrose - e-chochliki są paskudniejsze, niż prawdziwe i wyżerają co się da.
    Impreza była bardzo udana.
    W swoim życiu poznałem wielu wspaniałych ludzi, jednak zawsze zgodnie ze swoją zasadą " nie pierwsze wrażenie się liczy i nie należy sądzić ludzi po wyglądzie".
    Różne są koleje i chochliki losu - czasami również pod szmatami włóczęgi ukryta jest fascynująca osobowość.

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że tak mało jest takich cudownych ludzi jak Wy.
    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Ishawi - nie jest ich tak mało. Mniej ich widać, nie są tak "barwni"

    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv