Witam,
jeszcze w sobotę na zaproszenie Pauliny i Tomica wybraliśmy się na Rugię. Niebo się przetarło i na niebie świeciło słońce. Wydawało mi się, że będzie ciepło. Poranną lotniczą kurtkę i sweter zamieniłem na cienką bawełnianą koszulkę i wełniany sweter bosmankę. Paulina też się wyletniła, jedynie Tomic do bagażnika wrzucił ciepłą bluzę.
Na miejscu okazało się, że kolejna wyspę smaga lodowaty silny wiatr. Nawet ja i Paulina - wyspiarze z krwi kości marzliśmy, jak jakieś mieszczuchy z głębi lądu. Postapiliśmy, jak prawdziwi wyspiarze i zwiedzanie rozpoczęliśmy od paru kolejek whiskey i zapasu piwa na drogę. Znaleźliśmy ciekawy sklepik, który poza "scotch&irish" oferował miejscowe specjały z dodatkiem soku z rokitnika - nadmorskiej rośliny o bardzo ciekawym smaku i aromacie.
Wyprawa była przednia i bawiliśmy się wyśmienicie, co zresztą widać na fotkach.
Jeszcze po drodze minęliśmy dwóch polskich szlachciców konno zmierzających historycznym szlakiem kupieckim prowadzącym już od czasów historycznych na Rugię. Sądząc po jukach też jechali w celach handlowych, być może po te same napitki.
Zwiedziliśmy Stralsund i Sasnitz. Chociaż ta druga ewentualność jest problematyczna - gdzie byśmy się nie przemieszczali to wszędzie były niezmienne tabliczki "Sasnitz 8 km". Dziwna sprawa.
Podziękowania dla Pauliny i Tomica za wspaniała wyprawę i doskonałe towarzystwo.
Fotek jest bardzo dużo, chociaż po selekcji.
pozdr.Vslv
smentaż dla zwieżąt!!!
OdpowiedzUsuńpowinni mnie zamknąc bo jeszcze skończe jak Ann Wilks w Misery :P