Witam,
dzisiaj obudziłem się wyjątkowo wcześnie. Na tyle wcześnie, aby wyjść z domu z Vegą jeszcze przed wschodem słońca.
Bursztynowo-koralowy zestaw wpasował się doskonale w kolorystykę fotek z udziałem wychodzącego nad horyzont słońca. Na jakiś czas "odskoczyłem" od typowo marynistycznych motywów, chociaż sceneria zwyczajowo jest nadbrzeżno-morska.
Pogoda nadzwyczajnie dopisała, samopoczucie mimo barbarzyńsko wczesnej pory również.
pozdr.Vslv
Uwielbiam Pana:) ech, gdyby mój P. choć trochę dał się przekonać do kolorów, a nie tylko czerń i czerń. Psisko pewnie prze szczęśliwe z tych spacerów. Zdradzi Pan jej historię? Skąd się wzięła w Pana domu?
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńkażdy ma swój styl właściwy sobie, ewentualnie zmieniający się z upływem czasu. Czerń tez może być ciekawa. Dokładając drobne kolorowe dodatki, nawet bardzo.
Zresztą w ramach samej czerni jest masa możliwości - od militarnego po dżentelmena włamywacza.
Vega jest mieszańcem i w znacznej części potomkiem wojskowych owczarków stróżujących.
Jeszcze w latach 90-tych (o ile dobrze pamiętam) polskie i rosyjskie jednostki wojskowe specjalnie chronione miały na swoim obwodzie podwójny wysoki płot. W nocy wypuszczano tam niezbyt oswojone psy, aby nikt niepowołany nie dostał się do środka. Niektóre z tych psów wybrały wolność i jako półdzikie włócząc się po okolicznych lasach stały się zaczątkiem mieszańców na naszym terenie.
Niektórzy wojskowi brali też szczeniaki do domu, a późniejsza historia była podobna.
Ponad 10 lat temu Vega ze swoim psim kumplem dużym owczarkiem trafiła do kwiaciarni Szamanki Aubriety. Ktoś jej podał trutkę i była bardzo chora. Przeszła dość długie leczenie i w efekcie została na stałe u nas. Kumpel trafił (po kilku nieudanych próbach) do dużych ogrodów warzywnych w Szczecinie. To był taki psi włóczęga i potrzebował otwartej przestrzeni.
Vega mimo upływu wielu lat zachowała trochę "dzikich" cech i nie do końca dała się ułożyć> Chociaż teraz jest już dużo łatwiej. Teraz to już wpada w pościg tylko za motorami. Kiedyś to byli również rowerzyści i biegacze.
Oczywiście dowolne zwierzaki i ptaki prowokują ją do natychmiastowego pościgu. Wypuszczam ją luzem tylko na odludnych terenach.
W domu jest, jak aniołek. Z olbrzymią cierpliwością i miłością znosi wariactwa Haku-Rio. Zresztą od czasu do czasu trenują kocie kung-fu, jednak bez żadnej agresji - czysta zabawa bez wspomagania kłów i pazurów.
Spacery ze mną uwielbia niezmiernie. Szczególnie te długie, kilkugodzinne weekendowe. Mimo swojego "babcinego wieku" jest w doskonałej formie, co czasami widać na fotkach. Lubi też komplementy i pozowanie do fotek - wystarczy, że samowyzwalacz aparatu zaczyna pikać.
pozdrowienia
Vislav
p.s. ja też lubię komplementy :-)
A to artystka z tej Vegi...
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńZdjęcia cudne choć przyznaje, że pora barbarzyńska....pozdrawiam i zazdrosze morza...
OdpowiedzUsuńdzk pozdr Vslv
Usuń