Witam,
dzisiaj pogoda wyraźnie dopisała - cały dzień był wyjątkowo słoneczny. Późnym popołudniem, a właściwie przed wieczorem wybraliśmy się jeszcze na spacer do parku razem z zwierzakami: Vegą i Haku-Rio.
pozdr.Vslv
Vislav, mam do Ciebie jedno pytanie techniczne. Kiedyś pisaleś na forum.bespoke.pl, że nie korzystasz z pralni chemicznych. W jaki sposób czyścisz beret? Pierzesz go ręcznie? I jak sobie radzisz w przypadku innych ubrań "dry clean only" typu marynarki?
OdpowiedzUsuńTau
Witam,
Usuńfaktycznie nie korzystam z pralni chemicznej. Głównie używam pralki automatycznej z programem "wełna", te nowoczesne działają rewelacyjnie i nie mam żadnych problemów z filcowaniem się wełnianych tkanin i dzianin. Do tego odpowiednie detergenty i płyny do płukania. Zaopatruję się w Niemczech (mam blisko), niestety polskie wyroby tych samych firm mają znacznie gorszą jakość.
Beret swobodnie można wyprać ręcznie, po wypłukaniu ułożyć we właściwym kształcie i pozostawić do wyschnięcia. Większy problem z uformowaniem stanowi kapelusz, chociaż też zdarzało mi się to robić.
Przybrudzone krawaty wyrzucam.
Wełniane swetry, koszule spodnie nie stanowią żadnego problemu. Ponadto wełniane tkaniny dobrej jakości nie są podatne na zabrudzenia, jak len i bawełna. A i tak wszystkie swoje rzeczy piorę bardzo często. Pralnia chemiczna doprowadziłaby mnie do bankructwa. Ponadto dowolna rzecz z pralni chemicznej (tych swoich piorących wynalazków nie wymieniają zbyt często) nie ma tak przyjemnego wyglądu i zapachu, jak po dobrym detergencie i płynie do płukania.
Z marynarkami różnie bywa, wszystko zależy od konstrukcji. Preferuję jednak wersje letnie na cały rok i te można wyprać ręcznie, a czasami w automacie.
Ponadto nawet zaopatrując się w SH wybieram rzeczy czyste i bez widocznych śladów użytkowania. Przy bogatej kolekcji i stałych zmianach stroju "zaciaranie" czegoś tam zabiera dużo czasu.
Zauważ, że w przypadku garniturów to spodnie brudzą się i niszczą znacznie szybciej niż marynarka. Czasami szyje się dwie pary spodni do jednej marynarki.
Gdybym którąś marynarkę zabrudził skutecznie (miód, majonez, ketchup) po prostu poleciałaby do kosza. Podobnie z przybrudzoną wskutek dłuższego użytkowania. W ciągu dwóch lat pozbyłem się około 10 marynarek.
Za wartość usługi w pralni chemicznej nabywam kolejne. Ostatnio w dwóch SH jest duża kolekcja najprzeróżniejszych marynarek w idealnym stanie po 2 PLN za sztukę.
To też jest plus filozofii SH całkowicie sprzecznej z ideami bespoke.pl - stałe zmiany garderoby. Za równowartość jednej marynarki szytej na miarę i noszonej na okrągło - mam cały rok zabawy z najprzeróżniejszą garderobą, a i tak wychodzi to znacznie taniej.
pozdr.Vslv
Dzięki Vislav za obszerną odpowiedź.
UsuńW przypadku wełnianych swetrów, spodni, szalików itp. także korzystam z pralki automatycznej. Nie zawsze tylko odważę się na wirowanie, bo kilka rzeczy w ten sposób zniszczyłem. Nie waham się też prać spodni z wełnianej flaneli, mimo że metki krzyczą, że nie wolno ;)
Prałem też parę razy marynarki. Ciekawe, że te stare zniosły to bez większego szwanku, a w nowych wysiada usztywnienie i całość ogólnie "szmacieje". Piętą achillesową jest podszewka - te z wiskozy lubią się kurczyć w praniu, choć nie zawsze.
A zresztą plamy najczęściej usuwam miejscowo, specjalnym mydełkiem do czyszczenia. Marynarka przecież zasadniczo nie styka się z ciałem.
Pełna zgoda z ostatnim akapitem :)
Pozdrawiam, Tau
Witaj Tau,
Usuństarsze rzeczy opierały się na dobrych tkaninach i jakości wykonania.
Nowsze opierają się głównie na apreturze, kleju i kiepskawych tkaninach. Mają być ładne nie dłużej, niż przez pół roku, lub do pierwszego prania. W międzyczasie jest już nowa kolekcja i biznes kręci się, jak trza.
Co do wirowania - do 600 obr/minute nie powinno być problemu. Oczywiście po zakończeniu cyklu prania natychmiast opróżniamy pralkę, strzepujemy szmatki, układamy we właściwym dla wyrobu kształcie.
pozdr.Vslv
jakie wspaniałe zwierzątka! ♥
OdpowiedzUsuńTeż kocham zwierzęta. W domu mamy cztery koty i dwa psy, w tym jednego, który za jakiś czas będzie ważył prawie tyle co ja - doga niemieckiego :)
OdpowiedzUsuńPs.: Czarny kot ze zdjęć ma w sobie coś tajemniczego :)
Dodaję do obserwowanych.
Dzk, też obserwuję. Lubię zwierzaki, jednak mieszkanie w kamienicy na małym metrażu ogranicza ilość pupilków.
UsuńHaku-Rio zgodnie ze swoim imieniem jest bardzo tajemniczy.
pozdr.Vslv
Jakie dredy i jaka piękna dziewczyna! Możesz Jej przekazać :))) Uściski! GB
OdpowiedzUsuńPodziękowania od Pauliny - też pozdrawia serdecznie
UsuńWspaniałe zwierzęta:) Kot od razu podbił moje serce. Rok temu napisałabym, że psiak, ale odkąd mam małego kociego urwisa w domu zwracam uwagę tylko na nie:)
OdpowiedzUsuńLubię Haku-Rio i jego zwariowane igraszki, jednak przyjacielem jest Vega - towarzyszka moich spacerów.
Usuńpozdr.Vslv
Serdeczne pozdrowienia GrossBoss :-)))
OdpowiedzUsuń