Witam,
w godzinach popołudniowych zrobiło się wyjątkowo ciepło. Można powiedzieć, że bardziej letnio niż wiosennie. Wbiłem się w lekkie ciuszki i powędrowałem do Aubriety do kwiaciarni. W planie był obiad na mieście (zrealizowany) i spacer na plażę w porze zachodu słońca. Do tego trochę fotek mdo wykonania i koncert o zmierzchu.
Niestety dochodząc do plaży okazało się, że lato zmieniło się w ostatki zimy. Wyszły chmury, od morza ciągnął paskudny lodowaty wiatr. Kilka fotek i uciekliśmy do domu.
Aubrieta w gustownym "mongolskim" kapelusiku.
Późnym wieczorem za oknami zaszalał ulewny deszcz. Wydawało się, że niedziela dobiega do swojego szczęśliwego końca. Około dwudziestej drugiej zadzwonił telefon, czego zresztą wyjątkowo o tej porze nie lubię. Okazało się, że na łączu jest Tadeusz Zieliński - malarz ze Świnoujścia. Zakomunikował: właśnie pojawił się Ruda i mamy natychmiast przybyć do pracowni.
Dla wyjaśnienia: Ruda, czyli Rudolf Krautschneider jest znanym czeskim żeglarzem, pisarzem, podróżnikiem, drwalem, animatorem działań wszelakich, dobrą duszą Domów dziecka i innych pokrzywdzonych przez pokręcony los. Postać wyjątkowa barwna i dusza każdego towarzystwa, jego opowieści nie mają końca. W sam raz przelotnie wpadł do Świnoujścia w drodze na Martynikę.
Tam stoi jego żaglowiec Victoria czekający na kolejny rejs poprzez Atlantyk do Europy.
Przyjaźnimy się od wielu lat - co oznacza, że wbiliśmy się w ciuszki i w strugach deszczu dobrnęliśmy do taksówki. Po dziesięciu minutach dotarliśmy do pracowni Tadeusza, aby spędzić nieoczekiwanie fascynujący wieczór przeciągnięty do drugiej w nocy.
Opowieści i dyskusje, wspomnienia z różnych projektów i spotkań. Wszystko było przeplatane piosenkami w języku czeskim i polskim, wykonywanymi na zmianę przez Rudę i Tadzia.
Zamieszczam garść fotek, tylko w bardzo wielkim przybliżeniu oddających atmosferę tego spotkania. Przy okazji podziękowania dla Tadeusza za telefon i przywołanie nas do siebie.
Ruda - Rudolf Krautschneider
Tadeusz Zieliński
pozdr.Vslv
Fajna atmosfera, widac to nawet na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńWitaj Mr.V,
OdpowiedzUsuńluz, swoboda i atmosfera są najważniejsze. Co zresztą niedawno wpisałem na Twoim blogu :-)
pozdr.Vslv
Zestaw "Panama" (białe spodnie, ceglasta marynarka, kapelusz) - kapitalny! Lato jest już blisko.
OdpowiedzUsuńWitaj Mosze,
OdpowiedzUsuńz rosnącymi temperaturami, lekkie zestawy będą się pojawiać. Zresztą lepiej pokazane, tym razem dmuchało.
Aktualnie mam dwie wełniane marynarki w wersji "letniej", czyli z częściową podszewką. Ta ceglasto-łososiowa do takich należy.
Również uzupełniam stan posiadania o cienkie "popelinowe" spodnie.
To była pierwsza wiosenna jaskółka. Na dni bezdeszczowe i cieplejsze wchodzi już panama.
pozdr.Vslv
toż to magia!
OdpowiedzUsuńnajważniejsze to mieć obok siebie odpowiednich ludzi :)
Przepiękna pracownia, tętni życiem, iskrzy się łagodną, ale pewną radością ze spotkania. Nie wiedziałam, że w Świnoujściu jest tak intrygujący malarz. Dajcie cynk, kiedy wystawia swoje prace.
OdpowiedzUsuńTin
Witam,
OdpowiedzUsuń# Pannakolczykowa - przy swojej otwartości na świat i ludzi - poznałem masę fascynujących osób z Polski i innych krain. To też jest istotna część naszego życia.
# Tin - bardzo ciekawa osoba, a pracownia jest w egzotycznym miejscu.
XIX wieczna część fortyfikacji Fortu Zachodniego w Świnoujściu,
Stąd właśnie te łukowate sufity widoczne na fotkach.
Damy cynk :-)
pozdr.Vslv
Widać, że spotkanie było udane, sceneria przepiękna, "nieudawana", niezepsute ceglane ściany i piękne przekwitłe tulipany. Pozdrawiam Lila SK
OdpowiedzUsuńNo a mojego komentarza nie ma! Komputer zrobil psikusa!!!
OdpowiedzUsuńBylo o wilkach morskich o tym, ze zazdroszcze takich przyjaciol, atmosfery i bardzo podoba mi sie wnetrze w ktorym siedzicie wszyscy!
Impreza musiala byc udana!
Witam,
OdpowiedzUsuń# Lila SK - wnętrze zostało wyremontowane i zaaranżowane zgodnie z klimatem budowli, z czasem "obrosło" w różne gadżety i pamiątki.
Wszystko jednak nie jest inscenizacją, lecz żyjącymi wnętrzami. Co zresztą widać po tulipanach.
# Wildrose - e-chochliki są paskudniejsze, niż prawdziwe i wyżerają co się da.
Impreza była bardzo udana.
W swoim życiu poznałem wielu wspaniałych ludzi, jednak zawsze zgodnie ze swoją zasadą " nie pierwsze wrażenie się liczy i nie należy sądzić ludzi po wyglądzie".
Różne są koleje i chochliki losu - czasami również pod szmatami włóczęgi ukryta jest fascynująca osobowość.
pozdr.Vslv
Szkoda, że tak mało jest takich cudownych ludzi jak Wy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
C.
Witaj Ishawi - nie jest ich tak mało. Mniej ich widać, nie są tak "barwni"
OdpowiedzUsuńpozdr.Vslv