czwartek, 12 sierpnia 2010

mono

Witam
Monochromatycznie, minimalistycznie, bez żadnych kolorowych fajerwerków - to stonowany zestaw na dzień dzisiejszy. Kolorystyka to naturalne i lekko wybielone lny.
W tę konwencję wpisuje się również kapelusz panama - po kilku latach użytkowania również lekko spłowiały i rozjaśniony od deszczów i słońca.
Będąc konsekwentnym, dla pełnego efektu należałoby jeszcze podmienić czarną skórzaną torbę i skórzane brązowe mokasyny no coś bardziej szmatkowego i lnianego.
Niestety nic nam nie jest dane od razu i do końca. Może kiedyś uda mi się uzupełnić ten zestaw o brakujące elementy.

Jedyne bardziej "błyszczące" elementy, to szara jedwabna poszetka i guziczki z masy perłowej przy koszuli.
Ponadto ewentualną pełną "mundurową" monotonię rozbijają pionowe paski na marynarce i koszuli.

Sama lniana marynarka jest wyrobem o przeznaczeniu typowo letnim. Nie posiada dodatkowej - zazwyczaj w dzisiejszych czasach stylonowej/nylonowej, lub podobnej podszewki.
Jest to ogromną zaletą przy upalnych dniach - czasami mimo przewiewnej tkaniny zewnętrznej, taka podszewka powoduje, iż czujemy się jak w plastykowym worku na śmieci.

 

Cały zestaw jest wyjatkowo obszerny, nie krępujący ruchów. Wysokogatunkowe i bardzo miękkie lny i bawełna powodują, że czujemy się wyjątkowo komfortowo.

Niestety wiele wyrobów lnianych sprzedawanych w popularnych oraz tanich sklepach bardziej przypomina brezent, niż miłą dla ciała tkaninę.

 

Dla odmiany wczorajszy wieczór był kolorowy i barwny w przeżycia artystyczne. Poza spotkaniem w godzinach popołudniowych z Markiem malarzem - pejzażystą, Szmamnka Aubrieta zaimprowizowała mini koncert na nabrzeżu portowym.

 

Najpierw było kilka własnych utworów na pasterskim flecie alikwotowym pochodzącym z Węgier. Flet ten Aubrieta pozyskała na ostatnim Festiwalu Słowian i Wikingów w Wolinie, jako prezent dla mnie.
Stety/niestety okazało się, że radzi sobie z nim doskonale, a flet ten doskonale pasuje do jej sposobu pojmowania i wykonywania muzyki. Ja pozostanę przy swoim japońskim Shakuhachi.
Następna część koncertu została wykonana na wykonanym przeze mnie koczowniczym instrumencie smyczkowym, wzorowanym na podobnych syberyjskich instrumentach typu Igil lub Topshur.

 

Gdyby nie bandy żarłocznych komarów i uciążliwych, hałaśliwych turystów z Niemiec potrwałoby to dłużej, ale i tak było wspaniale.





pozdr.Vslv

_________________________________________________________________
p.s. nagranie z ubiegłego roku

5 komentarzy:

  1. Takiego koncertu to bym chciała wysłuchać... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Masza
    Stale brakuje czasu na realizację wszystkich projektów. Ostatnie nagranie jakie udało się zrealizować, jest z ubiegłego roku:
    Szamanka

    Być może jutro t.j.13.08 po godz. 06:00 rano będzie jakiś fragment na żywo, w programie "Kawa czy herbata".
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  3. Stylistycznie, jakościowo i kolorystycznie super, ale cały czas odnoszę wrażenie Vislav, że zakładasz ubrania conajmniej o rozmiar za duże. Szczególnie dotyczy to spodni.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem jak zaczac:D zaczynam czytac posta, czytam i czytam i juz sobie zaczynam wyobrazac set ktory za moment jak zjade bedzie prezentowany na zdjeciach:D i jakiez moje cudowne zaskoczenie gdy zamiast dziewczyny widze dobrze ubranego, powaznego Pana:D bardzo bardzo na plus i oby tak dalej:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello all

    I agree with you written a very good text. I think that the subject is not completely exhausted. Waiting for more ...
    And by the way see the election of Miss World: http://missvanilla.eu/

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv