Niedziela w tym przedłużonym o urlopowy piątek weekendzie była już na luzie, czyli z mniejszą aktywnością.
Kiedyś trzeba trochę poleniuchować i podrzemać w porze dziennej.
Oczywiście, jak zwykle poranny spacer z Vegą. Później spotkanie z kumplem w marinie dla omówienia kolejnych projektów. I to było na tyle.
Zdjęcia zapierają dech. Uwielbiam takie klimaty, ponieważ podróże to jedna z moich pasji. Pozdrawiam. Barbarossa.
OdpowiedzUsuń