Powiem Wam to, co chcecie usłyszeć.
Napiszę to, co chcecie przeczytać.
Pokażę Wam to, co chcecie zobaczyć.
Nie, nie - to nie u mnie :-)
Jak już ktoś wyżej napisał "wszystkim się nie dogodzi", choć i tak uważam, że ten blog (MR. VINTAGE - RZECZOWO O MODZIE MĘSKIEJ) spośród wszystkich mi znanych (polskich) trafia w najszersze gusta. To o czym piszę, może być dobre zarówno dla licealisty, jak i dla faceta po 50-ce. Z tego wynika sukces tego bloga. Piszę o rzeczach bezpiecznych i ponadczasowych. Takich, które każdy, nawet "początkujący" może próbować zaadaptować pod własny gust.
Każdy autorski blog jest odzwierciedleniem gustu blogera i oczywiście tak też jest w tym przypadku. Nie czuję potrzeby a tym bardziej obowiązku, by pisać o czymś, co jest mi obce.
Moją ambicją jest trafiać w "złoty środek współczesnej mody męskiej" i uważam, że to się udaje. Chcę być autorem najpopularniejszego polskiego bloga o modzie męskiej i póki co, to się udaje. Nie chcę pisać o tematach niszowych (np. street fashion), które mnie średnio interesują, a przeciętnego czytelnika jeszcze mniej.
Na początku wpisu wspominam także o tym, że tego typu wpisy są mega popularne. Notują 4-5 krotnie wyższe statystyki od pozostałych, co też o czymś świadczy.
Każdy autorski blog jest odzwierciedleniem gustu blogera i oczywiście tak też jest w tym przypadku. Nie czuję potrzeby a tym bardziej obowiązku, by pisać o czymś, co jest mi obce.
Moją ambicją jest trafiać w "złoty środek współczesnej mody męskiej" i uważam, że to się udaje. Chcę być autorem najpopularniejszego polskiego bloga o modzie męskiej i póki co, to się udaje. Nie chcę pisać o tematach niszowych (np. street fashion), które mnie średnio interesują, a przeciętnego czytelnika jeszcze mniej.
Na początku wpisu wspominam także o tym, że tego typu wpisy są mega popularne. Notują 4-5 krotnie wyższe statystyki od pozostałych, co też o czymś świadczy.
Ja pozostaję wierny przyjętej zasadzie:
Tylko martwe ryby płyną z prądem, żywe płyną pod prąd.
Piszę to, co mi w danej chwili do głowy przyjdzie.
Pokazuję to, co mnie się podoba.
To jest mój blog, mój świat i mój styl.
pozdr.Vslv
Wreszcie! Vslv dlaczego każesz tak długo czekać za nowymi wpisami, fotorelacjami?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej!
Usuńniestety ostatnio jestem w niedoczasie i nie udaje mi się utrzymać wysokiego tempa.
Swoją drogą ten wpis/fotorelacja ma Nr 299 w tym roku :-)
pozdr.Vslv
"Tylko martwe ryby płyną z prądem, żywe płyną pod prąd."
OdpowiedzUsuńBardzo trafne.
:-) na dodatek odwołuje się do tytułu bloga: Fashion vs. Style
UsuńŻywe ryby mają swój styl pływania oraz nie spływają modnie i masowo brzuchem do góry
pozdr.Vslv
Jaki styl kobiety pasuje do Vislava?
OdpowiedzUsuńVislav w swoim towarzystwie ma wspaniałą i stylową kobietę, czyli Szamankę Aubrietę.
UsuńNic lepszego nie mogło i nie może mu się trafić na krętych ścieżkach losu.
pozdrowienia
Vislav
Vislav, czytuję Cię bardzo długo, wydaje mi się (czy wydawało mi się do dzisiaj), że mimo sporej różnicy wieku między nami, jesteśmy z podobnej bajki. Natomiast dzisiejsza manifestacja za pomocą Mr. Vintage mnie zbiła z tropu. Czyżby chwile słabości ? Moim zdaniem niepotrzebne to było ...
OdpowiedzUsuńNie wszystkie Twoje stylizacje mi się podobają, zaglądam tu bardziej dla stylu życia niż konkretnych pomysłów i inspiracji dla siebie.
Nie rób tak więcej :) Idź swoją drogą z Aubrietą, rodziną. Nie oglądaj się na innych bo tracisz pewność siebie :).
Bez przesady, albo źle mnie zrozumiałeś. Niczego nie zmieniam w tym co robię i nie zamierzam zmieniać.
UsuńJednak jestem stałym obserwatorem szmatkowej blogosfery damskiej i męskiej. Widzę zachodzące zmiany i czasami pozwalam sobie skomentować różne zjawiska. Tak było i tym razem.
Zresztą nie tylko ja to widzę.
Komentarz u Mr.V:
Od jakiegoś czasu dzieje się coś niepokojącego z blogiem.Autentyczność i niezależność ,które były wielkim atutem stają się już historią.Chciałbym zadać tylko jedno pytanie:czy w grudniu zamierza Pan pokonać swój dotychczasowy rekord wpisów sponsorowanych-na 6 ostatnich wpisów aż połowa to sponsoring.
Idą święta ,więc podejrzewam, że czeka nas wysyp sponsorowanych artykułów i tylko szkoda mi tego ,,starego" MR Vintege stojącego obok wiewiórki.
pozdrawiam
rafal
Ja dalej głównie będę komentować świat i siebie za pomocą szmatek i aparatu fotograficznego.
Czasami tez coś tam napiszę.
pozdr.Vslv
sama ubieram się niestety "po najmniejszej linii oporu", ale doceniam oryginalność i styl u innych. Pan - na szczęście - nigdy nie będzie trafiał w "złoty środek współczesnej mody męskiej", bo Pana stylizacje są odbiciem Pana osobowości, a nie "outfitami" i "musthave"-ami dla milionów klonów. Lubię tu morskie i rowerowe klimaty i podsyłam Pana zdjęcia moim szaro-burym kolegom...niestety: żaden jeszcze nie przywdział pomarańczowych spodni do pracy ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zoya
Witaj Zoya,
Usuńto są właśnie dwa podstawowe powody:
- nie każdy odczuwa potrzebę stosowania zróżnicowanych i bardziej odważnych kolorystycznie elementów garderoby,
- większość męskiej populacji nie lubi wyróżniać się strojem, z różnych zresztą przyczyn.
pozdrowienia Vislav
Nie bardzo rozumiem sens takich deklaracji. To że Twój blog jest osobistym i niezależnym przedsięwzięciem raczej wszyscy czytelnicy łatwo zauważą. Z kolei Mr Vintage chyba nie ukrywa, że planuje przekształcić blog w jakiś większy i zarabiający serwis. Jeżeli taki ma cel to w znacznej mierze musi dopasowywać się do oczekiwań odbiorców co nie czyni go w moich oczach "martwą rybą".
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ernestson
Populizm i schlebianie masowym gustom dla różnych zresztą korzyści, jest "grzechem" naszych czasów. Na dłuższą metę uważam to zjawisko za niekorzystne i nie widzę powodu dlaczego nie miałbym o tym pisać.
UsuńZ drugiej strony blogowanie, jako monolog, lub dialog z otoczeniem zaczyna się zmieniać na zarabianie przy okazji, a z czasem celem zarabiania.
Coraz częściej dotyczy to również forów dyskusyjnych.
Dobrze, ze chociaż spotkania towarzyskie w realu nie przekształcają się (zazwyczaj) w spotkania akwizytorów.
Jak słusznie zauważyłeś mój blog jest w dalszym ciągu przedsięwzięciem osobistym i niezależnym. W związku z tym mogę pisać i pokazywać co mi do głowy przyjdzie. O ile nie łamię porządku prawnego oczywiście. Mogę, lecz nie muszę się z tego tłumaczyć. Jedni mnie zrozumieją, inni nie.
pozdrowienia Vislav
Oczywiście, że nie musisz się z niczego tłumaczyć :) Ja z kolei chętnie korzystam z Twojej gościnności i wchodzę w dyskusję w komentarzach nawet jeżeli oznacza to czasem płynięcie pod prąd tego bloga.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ernestson
:-)
UsuńNa samym początku popełnił Pan błąd logiczny: nieprawdą jest, że tylko żywe ryby, cokolwiek miałyby symbolizować, płyną pod prąd, a martwe- tylko z prądem. Jak rozumiem chce Pan zamanifestować swój nonkonformizm w odniesieniu do Pana V. Tylko pomija Pan, że dzięki działalności tego blogera- mimo nieznacznych zmian w kontekście zawartości- być może setki, tysiące typowych Seb czy Grażyn ma lepsze pojęcie o nieubieraniu trumniaków, za długich marynarek, podłych, niepasujących kolorów itd. Podczas gdy Pan, hasając ze swoim psem i robiąc zdjęcia liściom, fotografuje swoją aparycję jak z kart książki o praskim demi mondzie w spodniach o barwach pasujących albo dla Panów o pół wieku młodszych, lub posiadających klasę- vide zdjęcia Włochów z Pitti. A poza tym uważam, że Kartaginę należy zburzyć.
OdpowiedzUsuńMr.V ma jedna niezaprzeczalną zaletę - mówi otwarcie o swoim podejściu do swojego bloga, blogowania i celów, jakie realizuje.
UsuńSzanuję taka postawę.
Jednak dzięki swojemu otwartemu podejściu, stał się dla mnie niezaprzeczalnym symbolem ogólnych zmian zachodzących generalnie w blogosferze. Nie tylko zresztą - w realu również.
Przez ładnych parę lat zajmowałem się "living history". Pływałem również na rekonstrukcji tratwy z XIX wieku. Robiłem również inne całkowicie bezinteresowne rzeczy.
Niestety wszystko to z czasem zaczyna się komercjalizować z wszystkimi ograniczeniami z tego wynikającymi. Nie muszę chyba rozwijać tego wątku.
Nie manifestuję swojego nonkonformizmu wobec Mr.V, tylko wobec zjawiska, jakie reprezentuje. Nie ma w tym nic osobistego a Michała, jako osobę lubię.
Nie mam poczucia misji i nie zamierzam prowadzić działalności dydaktycznej. Czasami skrobnę parę słów na temat szaro-burej rzeczywistości, ewentualnie założę kolorowe spodnie. I to wszystko.
To jest mój autorski blog, a nie poradnik modowo-stylowy. Jednym moje hasanie z psem, kolorowe listki wschody słońca podobają się, innym nie. To samo dotyczy mojego stylu ubierania się.
Co do mojej aparycji, hmmm.... czas jest łaskawy, bądź nie dla każdego. Ty również tego nie przeskoczysz :-)
Kartaginę należy zburzyć, natomiast: starych, niedołężnych i myślących oraz ubierających się inaczej - wzorem Spartan zrzucać z pobliskiej skały do morza.
pozdr.Vslv
p.s. być może Mr.V nauczył
Usuńsetki, tysiące typowych Seb czy Grażyn o nieubieraniu trumniaków, za długich marynarek, podłych, niepasujących kolorów itd.
Niestety nie udało mu się nauczyć Anonimów minimum tolerancji wobec odmienności innych (sam od czasu do czasu zakłada kolorowe spodnie).
Nie nauczył też, że lepiej jest wpisać byle jaki nick, niż być totalnie anonimowym - to takie minimum grzeczności wobec innych.
pozdr.Vslv
Zapomniałem jeszcze na temat Pitti Uomo. Weź pod uwagę, że nie jest to codzienny strój tych osób. W relacjach fotoreporterów pokazywani są "zawodowcy" szmatkowi celebryci przygotowujący swoje zestawy specjalnie na takie okazje. To trochę, jak modelki na wybiegu - prywatnie równie dobrze mogą chodzić w wyciągniętych dresach. Przyjrzyj się kiedyś dokładniej otoczeniu tych miejsc.
UsuńTen blog to nie jest stage, tylko codzienne życie.
Vslv