wtorek, 20 listopada 2012

kawaleria rowerowa

Witam,
była kawaleria, jest kawaleria powietrzna, może też być kawaleria rowerowa. Zresztą bardzo specyficzna, ponieważ w wydaniu wyspiarsko-morskim. Dotyczy to zarówno miejsca, jak i klimatu w jakim się poruszam.
Cechą charakterystyczną tych wszystkich odmian są wysokie buty typu oficerki. Zresztą w morskim wydaniu wysokie buty też występowały. Można je m.innymi zobaczyć na fotce w jednym z tematów u Mr.V - Budrysówki

Cały pokazany dzisiaj zestaw składa się z kilku warstw i różnych dodatków. W zależności od pogody, a szczególnie temperatury, wilgotności i siły wiatru można je różnie i zamiennie stosować.

Okrycie zewnętrzne, czyli oliwkowo-zielona parka - to stary poczciwy Ben Sherman w swoim chyba najbardziej klasycznym wydaniu wzorowanym na wojskowych kurtkach.
Na gorszą pogodę może być uzupełniony kamizelką z skórzanym kapturem i naturalnym futrem dookoła tegoż. Oczywiście ta kamizelka może być niezależnym okryciem zewnętrznym

Idąc kolejno mamy wełniany dwurzędowy kardigan produkcji szwedzkiej - w 100% wełniany zresztą. W sam raz tego typu swetry udają się Skandynawom. No i na samym spodzie niezbyt gruby sweterek w klimatyczne morskie paski - 50/50 bawełna i wełna.

Bawełniane drelichowe spodnie z ocieplaczem oraz wysokie skórzane buty uzupełniają całość.

Nakrycie głowy zamiennie w zależności od pogody: biała wełniana czepeczka dokerska, lub skórzana pilotka z futerkiem. Oczywiście w kawaleryjsko-morskich klimatach nie może zabraknąć białego jedwabnego szalika.

Całość, jak na obrazkach. Niestety bez mojego aktualnego roweru. To w tle, to tylko atrapa dla ozdoby - magazynek części zamiennych i połamana rama po intensywnych rajdach.
Doskonalę swoje umiejętności w autofotografowaniu, jednak niew udaje mi sie tego wykonać przy jeździe rowerem :-)





















pozdr.Vslv

5 komentarzy:

  1. Za każdym razem czytając Pana wpisy nie mogę się nadziwić, jak udaje się Panu znajdować rzeczy tak dobrej jakości. W sklepach wszechobecny akryl - musiałam niedawno z braku laku kupić akrylową czapkę, bo nigdzie nie mogłam znaleźć czapki wełnianej... Jestem zmuszona nosić ją póki nie znajdę czegoś przyzwoitszego, ale jakość i komfort noszenia - beznadziejny ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akryl jest tragicznie niekomfortowy - to prawda. Gorszy chyba może być worek foliowy.
      Prawdą jest, że w większości sklepów wybór jest coraz gorszy.

      Ja zaopatruję się w secondhandach - tam wciąż są wyroby sprzed kilku-kilkunastu lat.

      pozdr.Vslv

      Usuń
  2. Nie przegrzewasz się jadąc na rowerze w tylu warstwach? Ja mam zawsze problem z jechaniem takim tempem żeby się nie spocić :)

    pozdrawiam
    Ernestson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkamy w różnym klimacie. Ja mam wyspiarski polarno-morski.
      Głównym wychładzającym czynnikiem nie jest temperatura, tylko wilgotność i wiatr. Na odkrytym terenie w odróżnieniu od "zamkniętych" ulic miasta szybko dostaje się w kość.
      Weź pod uwagę, że codziennie odbywam dwukrotnie rejs promem przez kanał na odkrytym pokładzie.
      Ponadto zazwyczaj "pocimy się" nie ze względu na ilość warstw, lecz nieumiejętne dobieranie poszczególnych składników i ich przewiewność oraz para-przepuszczalność. Tak naprawdę pocimy się zawsze - mniej lub więcej.
      Ostatnio pisałem trochę na ten temat w komentarzach u Mr.V
      poliestry
      Wielokrotnie u siebie na blogu. Kiedyś również na forum BwB.

      Zazwyczaj jeżdżę rowerem stosunkowo szybko, szybciej niż inni. Niestety czasami muszę używać dzwonka, natomiast kilka dni temu poleciała z mojej strony kwiecista wiązanka wobec dwóch inteligentnych inaczej rowerzystów blokujących drogę.

      pozdr.Vslv

      Usuń
    2. Pozostaje jeszcze jeden element - styl jazdy na rowerze i dopasowanie samego roweru do nas.
      To co zauważam zazwyczaj:
      - zbyt nisko osadzone siodełko skutkujące stale zgiętymi kolanami i oparciem na pedałach śródstopiem,
      - używanie biegów terenowych na gładkich nawierzchniach,
      - zbyt ciężkie typowo terenowe opony.

      Jeżdżąc na przełożeniu szosowym z jednym obrotem pedałów na sekundę nie męczę się wcale.
      Prawdę mówiąc znacznie większą szansę mam się spocić idąc szybkim krokiem, niż jadąc rowerem w mieście około 20km/h po asfalcie i innej gładkiej nawierzchni.

      pozdr.Vslv

      Usuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv