sobota, 24 listopada 2012

nie za wiele

Witam,

kolejny weekendowy poranek i co raz bliżej końca roku. Pogoda była nijaka i bez wyrazu - szara, mglista, pochmurna, bez wiatru.
Pies pognał do lasu za jakąś swoją fantasmagorią i wrócił ubłocony, jak nieboskie stworzenie. W pierwszym momencie myślałem, że to nie moja Vega, tylko jakiś czarny diabeł. Trochę za pomocą trawy udało się ją doczyścić, ale i tak oberwaliśmy po powrocie do domu.
Pilot do Nikona zbuntował się i nie chciał działać.

Reasumując - spacer był, jak zwykle bardzo udany i nawet kilka fotek udało się zrobić.



















pozdr.Vslv

1 komentarz:

  1. Hej


    Zazdroszczę Ci "delikatnie" tych miejsc, tego z czym możesz obcować na codzień.

    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv