czwartek, 12 września 2013

wschód słońca

Jak to zwykle na takich wyprawach bywa obudziłem się wcześnie rano. Było jeszcze ciemno, chociaż od strony wschodniej na niebie widoczne były pierwsze oznaki świtu. Marek jeszcze spał.
Założyłem cieplejszą kurtkę, nieprzemakalne spodnie ze względu na poranną rosę i powędrowałem na spotkanie słońca. Łącznie przez niecałe trzy godziny przedeptałem prawie 6 kilometrów fotografując ciekawsze motywy i przy okazji znalazłem ewentualna drogę powrotną do domu nad samym zalewem. Po wczorajszych trasach odczuwałem dość mocno naciągnięte ścięgno w lewem nodze.
Stwierdziłem również, że kurtka typu softshell, dobrze spisująca się przy porannym zimnym wietrze wcale taka komfortowa nie jest, gdy wzeszło słońce. Jednak dobry wełniany sweter, to jest to!

Pisząc tę relację i oglądając wykonane fotki przypomniałem sobie o pewnym filmie:
The Lament of Niyamrajafrom: Surya Shankar Dash
opowiadającym o naturze i cywilizacji. Warto obejrzeć.

1 komentarz:

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv