dzisiejszy poranek należał do wyraźnie zimnych. Nie chodzi tutaj o samą temperaturę, lecz przenikliwy wiatr z południowego-wschodu.
Wędrując w stronę plaży i wiatraczka nie było tak źle - miałem wiatr w plecy. Jedynie śnieg chrzęścił pod nogami.
Przy samym wiatraczku też szło wytrzymać, mimo odkrytej przestrzeni.
"Lodowe piekło" zaczęło się przy powrocie pod wiatr. A przecież to było kilka minut.
Musiałem założyć gogle. Dłonie w rękawiczkach zdrętwiały natychmiast.
pozdr.Vslv
Piekna kolorystyka zdjec, pelna gama barwna :)
OdpowiedzUsuń