sobota, 22 czerwca 2013

Marina

Jak, już Haku-Rio zwyczajowo powędrował na całą noc swoimi ścieżkami wybraliśmy się do mariny zobaczyć obchody Dni Morza. No cóż, niestety zgodnie z przypuszczeniami odbywała się typowo ludyczna impreza. Zresztą z akcentów morskich było tylko miejsce. Poza tym tłumy ludzi, kiepska i bardzo głośna muzyka, zapach grilla i piwa. Szant, ani wędzonej ryby nie było. Takie przedsięwzięcie mogłoby się odbywać w dowolnym miejscu w Polsce. Nazwa zresztą bardzo uniwersalna: Dni ....... - w miejsce kropek wystarczy wstawić jakiekolwiek imię własne.
Po 20 minutach miałem dość i zaproponowałem Aubriecie powrót do domu.

Po drodze pozdrowiliśmy Czarodziejskiego Kota - kolejny dzień dobiegł końca.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv