wtorek, 20 lipca 2010

monoxyl 2010

Witam

Powoli będę spracowywał zaległości urlopowe.
Początek lipca spędziłem na południu Polski niedaleko Prudnika, uczestnicząc w projekcie Monoxyl 2010. Zajmowaliśmy się rekonstrukcją dłubanek - jednodrewek wg znalezisk z wczesnego średniowiecza.
W sześć osób w ciągu czterech dni wyciosaliśmy jedną całkowicie gotową do pływania i drugą w 3/4.
Projekt był bardzo udany, a sam efekt wyraźnie przeszedł moje oczekiwania. Te cztery dni spędziłem na zewnątrz mimo niezłych upałów. W nocy sypiałem na ławce obok bindugi nie bacząc na komary. Wieczorami gotowanie posiłków, biesiady i integracja :)
 

Szmatkowo było wyraźnie minimalistycznie. Długa wełniana tunika, prawie suknia i nic więcej.
Za to instrumentarium narzędziowe bardzo rozbudowane. Poniżej widać zestaw moich narzędzi: toporki, ciosła, dłuta, ośniki. Całość prac była wykonywana ręcznie bez wspomagania się mechanicznymi wynalazkami.

 

Upały w dalszym ciągu dominują, tak więc na dzisiejsze wyjście do pracy przygotowałem lekki lniany zestaw. Z pewnością bardziej rozbudowany niż na urlopowym wczesnośredniowiecznym projekcie. Nowością jest jasnoszara lniana marynarka w cienkie białe prążki. Bardzo lekka i przewiewna, specjalna na letnie upalne dni. Nie ma żadnej podszewki, ani wypełnień.
Jej zaletą jest to, że może być prana w pralce - co jest zaletą przy jasnej lnianej tkaninie.

 

Do tego dochodzi biała lniana koszula, też cienka i przewiewna. Wobec powszechnej opinii, że koszula z krótkimi rękawami jest passe do marynarki - po prostu obciąłem te rękawy, co zresztą przy tych upałach jest bardzo wygodne.
Spodnie również lniane i jasnoszare, dość obszerne i trochę przydługie. Tak więc podwinięte i bez ingerencji nożyczek trochę skrócone. Całość trochę lumpiarska i ponadwymiarowa co wcale mi nie przeszkadza. Jak już parę razy pisałem fit, a tym bardziej slim fit nie należy do moich ulubionych. Zresztą pasowane rurki z grubszej ciasno tkanej bawełny nie są moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem na te upały.
Dla urozmaicenia drobne kolorowe wtręty: czerwona poszetka i granatowy pasek plecionka.
No i oczywiście ulubiona zapinka na cienkim białym, bawełnianym szaliczku.

 

Ostatnie wieści na temat kurczaka. Dziś rano gdy przed godziną siódmą przyszedłem do pracy był już na nogach i spacerował przed terminalem. Wyraźnie widać, że jest w dobrej kondycji i prawdopodobnie wymuszone sieroctwo nie bardzo mu przeszkadza. Z reguły ptaki związane z wodą wyjątkowo szybko stają się samodzielne.

Później włóczęga jedna wybrał się gdzieś na spacer i do chwili obecnej nie widać go nigdzie.
Nie wiem czy usamodzielnił się na tyle, aby wyruszyć w dalszą "dorosłą" podróż, czy też włóczy się gdzieś po okolicy. Przekonam się jutro rano.
Tak czy inaczej w jego kąciku czeka talerz z wodą i trochę okruszków. Z czego zresztą bezczelnie korzysta banda okolicznych wróbli.
 

pozdr.Vslv

3 komentarze:

  1. Hej!
    Załatwione. To jest oczywiste, że wspomagam wszystkie Kurczaki! :)
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń
  2. trafiłam do ciebie od kurczaka
    ciekawy masz styl .
    skrzyżowanie dr.Hous'a z Sienkiewiczem
    pozrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Agajaw - dziękuję za sympatyczne odwiedziny.
    Jednak siebie widzę trochę inaczej. W miejsce H.Sienkiewicza wstawiłbym raczej JTK.Korzeniowskiego.
    Natomiast co do dr Hous'a to raczej nie mój gust. Jedyne co mnie z nim łączy to sympatyczna buźka i czasami wredny dla otoczenia skorpionowy charakter.
    T-shirty pod koszulę, szpanerskie zegarki, "badziewiaste" z mojego punktu widzenia pseudosportowe buty - to nie mój gust.
    Nie chciałbym obrazić fanów dr Hous'a. Lubię Go bardzo za osobowość, intuicję, luźny i nonszalancki stosunek do życia, oraz różne słabości.
    pozdr.Vslv

    OdpowiedzUsuń

Witam,
dziękuję za wszelkie komentarze, komplementy i nagany.
Niemniej jednak proszę się powstrzymać z reklamowaniem czegokolwiek i kogokolwiek!!!!
dzk b Vslv